Jak postanowiliśmy podczas wspólnie zjedzonego obiadu, tuż po posprzątaniu wszystkich naczyń i brudów jakie pozostawiliśmy po sobie wyszliśmy na spacer po mieście. Wchodziliśmy we wszystkie małe uliczki i aleje. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego jak wspaniały jest Londyn... Co prawda mieszkam tu już wiele lat, ale niestety nigdy specjalnie nie zagłębiałam się w ukryte piękno tego miasta. Spacerowaliśmy tak przez godzinę śmiejąc się i żartując.
- Ej... - Nasze śmiechy przerwał głos blondyna, który wyglądał na oburzonego. - Czy wy wszyscy czasami nie zapomnieliście o czymś? - Mówiąc to przybrał poważny wyraz twarzy, przez co wszyscy przystanęliśmy odrobinę zdezorientowani.
-Nie Niall , myślę że o niczym nie zapomnieliśmy. - Rzuciła brunetka co sprawiło, że mina irlandczyka z poważnej zmieniła się na złowrogą.
- Nie wierzę w to co słyszę! - Założył ręce na klatkę piersiową, tupiąc przy tym nogą. -Przecież mieliśmy iść na "mały" deser! A ja biedny, chodzę tu z wami od ponad godziny, czekając na tę wspaniałą chwilę, aż wreszcie udamy się na obiecane lody, ale tak jak ich nie było, tak i nadal nie ma! - Mówiąc to robił dziwne miny i zabawnie gestykulował dłońmi.
- Ależ Niall! Oczywiście, że pamiętamy... To był... to był po prostu taki żart... Rozumiesz, chcieliśmy sprawdzić, czy masz poczucie humoru. Oblałeś. - Zaśmiałam się cichutko, chwytając blondyna pod ramię, ciągnąc go w stronę najbliższej lodziarni. Reszta przyjaciół ruszyła za nami..
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, nasza wyprawa tam, okazała się znacznie dłuższa niż ktokolwiek z nas przypuszczał. Taaak... Niall dorwał się do lodów co nie mogło wróżyć niczego innego. Zadziwia mnie ten chłopak, je tyle co my w szóstkę, razem wzięci, a nadal jest najprawdopodobniej najszczuplejszy z zespołu. Kiedy w końcu Horan po naszych tłumaczeniach zrozumiał, że powinniśmy już wracać gdyż za długo tam przesiadujemy, szybko zamówił dodatkowo trzy lody, po czym, popędzając siebie nawzajem, aby Nialler przypadkowo się nie rozmyślił, wyszliśmy z pomieszczenia. Ruszyliśmy w stronę naszego domu. W połowie drogi powrotnej załapała nas dość mocna ulewa.
Do domu wbiegliśmy cali mokrzy i zmarznięci. Każde z nas zajęło jakiś pokój bądź łazienkę, po to aby się przebrać. Na nasze szczęście chłopcy mają u nas jakieś swoje czyste ubrania choć nie do końca wiem, skąd one się tutaj wzięły, ale nie wnikam. Kiedy wszyscy już byliśmy susi, przebrani, i ogrzani, Louis zaproponował jakiś seans filmowy. Claudia z Harry'm zajęli się przegryzkami, Zayn postanowił przeszperać wszystkie płyty DVD jakie mamy w tym domu, w poszukiwaniu jakiejś ciekawej, śmiesznej komedii.
Nie było nam dane jednak długo rozkoszować się filmem. Mulat wstając do łazienki po kilku krokach zachwiał się, po czym runął z głośnym hukiem na podłogę, na co wszyscy zawtórowali temu gromkim śmiechem. Po kilku sekundach miny nam jednak zrzędły, kiedy spostrzegliśmy iż Zayn nadal leżał plackiem na ziemi i ani myślał drgnąć. Claudia szybko zerwała się na równe nogi, po czym podbiegła do niego próbując go ocucić. Wszyscy siedzieliśmy jak sparaliżowani, patrząc z przerażeniem malującym się na naszych twarzach, w stronę mulata oraz przejętej ciemnookiej. Żaden z nas w tamtej chwili nie był w stanie odezwać się choćby słowem, panika wzrastała w nas z sekundy na sekundę.
- Liam! - Donośnym krzykiem zawołała dziewczyna. Liam zaraz po przygotowaniu przekąsek poszedł na górę i zaszył się w pokoju, prawdopodobnie rozmawiając przez telefon z Danielle, jego dziewczyną. Na szczęście Claudia wpadła na pomysł, aby go zawołać, ponieważ nikt z nas, oprócz oczywiście niej, nie potrafił racjonalnie myśleć w tamtym momencie. Payne był zawsze spokojny, ułożony i odpowiedzialny. Dzięki Bogu, że jest z nami ktoś taki.
Liam po minucie był już na dole, patrząc na nas widocznie zszokowany.
- Boże! Co się stało!? - Zapytał pełen obaw, łapiąc się za głowę.
- Błagam cię Liam, nie zadawaj żadnych pytań. Nie wiem, nie wiem co się stało. Ale proszę, dzwoń na pogotowie, szybko! - Prawie, że wykrzyczała, łamiącym się głosem Claudia, po czym zakryła twarz dłońmi, i rozpłakała się.
W tym momencie, u każdego z nas, w oczach pojawiły się łzy. Łzy smutku, strachu, miłości do przyjaciela, troski, oraz bólu.
Karetka przyjechała po niecałych dziesięciu minutach. Przez ten - jak wtedy się nam zdawało - długi, ciągnący się czas, nikt nie zdobył się na wypowiedzenie jakichkolwiek słów. Wszyscy siedzieli,kucali czy stali w zupełnym bezruchu. Myślę, że każdy z nas bał się choćby nawet spokojnie oddychać, aby nie zagłuszyć grobowej ciszy, jaka w tej chwili panowała w tym pokoju. Stary zegar, wiszący na jednej ze ścian, bezczelnie tykał, wydając za głośne dźwięki, przez co miałam ochotę wyrzucić go za okno. Kiedy dostrzegłam iż Claudia co chwilę sprawdza tętno naszemu przyjacielowi, moje zdenerwowanie z każdą sekundą rosło coraz to bardziej i bardziej.
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, który nigdy tak na dobrą sprawę mi się nie podobał, podskoczyłam ze strachu, wyrwana z przemyśleń.
Claudia wypowiedziała szybkie " otworzę " po czym rzuciła się pędem w stronę drzwi.
- Co z nim będzie? - Zapytał któryś z chłopców. Zupełnie nie wiem, który z przyjacieli wypowiedział tych kilka słów, ale byłam jak gdyby w lekkim amoku, starając się opanować moje natrętne myśli, które nie dawały mi spokoju.
- Nie jesteśmy w stanie teraz nic stwierdzić. Wszystkiego dowiecie się w szpitalu. Czy jest tutaj ktoś, kto jest szczególnie bliski temu mężczyźnie? Ktoś, kto chciałby z nami pojechać? - Wszyscy spojrzeli w stronę Liam'a, a on zupełnie przerażony odmówił..To on zawsze miał najlepsze relacje z Zayn'em, to właśnie jemu Malik ufał bezgranicznie. To jemu potrafił powiedzieć co mu leży na sercu, i choć tak naprawdę wszyscy byliśmy przyjaciółmi, Zayn był bardzo nieśmiały, nie zawsze potrafił powiedzieć to mi, Claudii, Nialler'owi, Harry'emu bądź Lou, tylko to właśnie Payne był jego powiernikiem. Jeden z lekarzy z lekką niecierpliwością po raz drugi zadał te same pytanie.
- Liam, pojadę z tobą jeśli tylko zechcesz. Nie możesz teraz go tak zostawić, on w tej chwili potrzebuje Ciebie najbardziej, rozumiesz? - Zaproponowała Claudia, kładąc w geście dodania otuchy, rękę na jego ramieniu.
- Dobrze, pojedziemy tam razem. - Wypowiedział to zdenerwowany, miętoląc swoją koszulkę w spoconych ze strachu dłoniach.
- Przykro nam, niestety tylko jedna osoba, może wsiąść z nami do samochodu. - Zmarszczyłam delikatnie brwi, kiedy usłyszałam wypowiedziane słowa.
- Czy nie zdaje sobie pan sprawy, jak ważny dla nas jest ten człowiek? Czy naprawdę nie ma pan serca? Nie może pan zrobić wyjątku? Nie dostrzega pan tego, że każdy z nas jest za bardzo roztrzęsiony tym co się niedawno stało, aby być w tej chwili samemu? Bez wsparcia bliskich? - Pytania wypłynęły z moich ust na tyle szybko, płynnie, na dodatek rozzłoszczonym tonem, iż lekarz zwyczajnie się zląkł, zgadzając się na to, aby Claudia dotrzymała towarzystwa Liam'owi.
Zabrali Zayn'a po czym szybko wyszli z domu zostawiając nas samych sobie.
Gdy tylko karetka odjechała z trójką naszych przyjaciół, my - popędzając siebie nawzajem - zabraliśmy wszystkie potrzebne nam rzeczy, zarzuciliśmy na siebie ciepłe bluzy, a na nogi buty. Wraz z Lou wyszliśmy prędzej niż Nialler i Harry, gdyż oboje jeszcze mieli coś do zrobienia. Kiedy zauważyłam, że Louis otwiera samochód, po czym wsiada do niego za kierownicę, szybko zareagowałam
- Louie? Ty sobie chyba żartujesz. Popatrz w jakim jesteś stanie... ręce ci się okropnie trzęsą... nie... cały jesteś roztrzęsiony, nie możesz w takim stanie prowadzić samochodu! - Podniosłam trochę głos.
- Mam iść sobie piechotą tracąc niepotrzebnie czas, kiedy jeden z moich najlepszych przyjaciół, właśnie trafił do szpitala, a my nawet nie wiemy co się z nim stało!? Cholera jasna! Nie bądź śmieszna, Annie! Wsiadaj i nie marudź! - Powiedział wysokim tonem, na co aż się przeraziłam. Nie słyszałam jeszcze nigdy Lou tak zdenerwowanego. Oparł się łokciami o kierownicę, chowając twarz w dłoniach. Szybko podeszłam do niego, otwierając drzwiczki samochodowe, po czym uklęknęłam tuż przy nim, kładąc dłoń na jego kolanie.
- Spokojnie Louis. Nie denerwuj się tak, Harry miał zamówić taksówkę, na pewno już to zrobił. Niedługo będziemy już przy nim. Bądźmy dobrej myśli, to na pewno nic poważnego, przecież Zayn jest silny... da radę. - Poczułam jak do moich oczu napływają nieproszone w tym momencie łzy, chciałam dodać sił przyjacielowi, a zamiast tego sama się zaraz rozpłaczę, świetnie... - Musi... on musi dać radę. - Mówiąc to, głos mi się załamał, co Tommo najwyraźniej wyczuł, gdyż szybko podniósł głowę, zerkając na mnie. Schowałam zapłakaną już twarz w obie dłonie, podniosłam się, po czym oparłam o samochód. Louis wyszedł z samochodu, a już po chwili mocno mnie do siebie przytulił.
- Martwię się o niego... każdy z nas się o niego martwi An... Nie możemy się załamywać... nawet jeszcze nie wiadomo co się stało, może po prostu zasłabł? Bądźmy dobrej myśli, skarbie. - Pogładził moje włosy, a chwilę później, czułam kolejne pary rąk mnie obejmujących po czym usłyszałam głosy osób szepczących ciche " wszystko będzie dobrze ". To był Nialler i Hazza. Kochani przyjaciele.
Wbiegliśmy szybko po schodach na czwarte piętro - gdzie znajdowała się sala, w której umieszczony został Zayn, dysząc, sapiąc, przeklinając pod nosem, ujrzeliśmy dwójkę przyjaciół, siedzących na krzesełkach przed drzwiami, za którymi leżał nasz przyjaciel, przytulających się. Pędem ruszyliśmy w ich stronę, przekrzykując siebie nawzajem.
- Spokój... ludzie! - Ogarnął nas co nieco Li. - Pojedynczo.
- Myślę, że każdy z nas chciał zadać jedno pytanie, lecz może w innej formie... - Powiedziałam drapiąc się po głowie. - Czy już wiadomo co z Zayn'em? - Poważna mina Liam'a i Claudii, oraz napływające do jej oczu łzy, nie wróżyły niczego dobrego. Wtuliła się bardziej w ramię Payne'a, szlochając cicho. Z drugiej strony, podszedł do niej Nialler po czym "przejął ją" delikatnie ją obejmując, i kołysząc w przód i w tył.
- Bo... Dosłownie pięć minut temu - Zaczął niepewnie, poddenerwowany Liam - Chwilę przed tym jak przyszliście, rozmawiał z nami lekarz... i on powiedział... - Przerwał, robiąc krótką pauzę między zdaniem, przełykając głośno ślinę.
- Liam... Dokończysz? - Wyszeptałam w jego stronę, siadając tuż obok niego, a ten objął mnie ramieniem.
- Powiedział nam, że Zayn ma guza na móżdżku i to on najprawdopodobniej sprawił, iż Malik stracił równowagę przy czym dość mocno uderzył głową o podłogę tracąc przytomność.
Wszyscy stali z otwartymi szeroko oczami, nie dowierzając słowom Payne'a. Przez myśl każdego z nas przeleciało mnóstwo różnych pytań. Jak? Dlaczego właśnie on? Czy z tego wyjdzie? Z wyjątkiem Claudii nikt nie płakał, przynajmniej każdy starał się pokazać, że jest silny, że sobie radzi. Nikt nie chciał płakać by nie pogarszać stanu psychicznego swoich przyjaciół. Nialler wtulił w siebie jeszcze bardziej Claudię by nieco stłumić jej płacz, a po chwili zaczął mówić do niej jak do płaczącego pięcio letniego dziecka. W szpitalu przesiedzieliśmy jeszcze kilka godzin z nadzieją że Zayn zdoła się wybudzić. Co jakiś czas ktoś podchodził do dużych szklanych, od dołu w pół przyciemnianych okien by upewnić się, iż mulat nadal ma zakmnięte oczy. Na dworze robiło się coraz ciemniej. Pośród nas trwał melancholijny nastrój i nawet wiecznie głodny Niall nie narzekał, żee od bardzo dawna nic nie włożył do ust. Aby nie myśleć tak dogłębnie o tym, iż Zayn właśnie leży w sali obok, zupełnie nie kontaktujący ze światem wdaliśmy się w dyskuję na temat różnych pism i plotek, które będą nie uniknione. Po długich rozmowach postanowiliśmy, że to właśnie Liam będzie zobowiązany do tego aby powiedzieć o stanie zdrowia przyjaciela i o sytuacji jaka zaistniała nie do końca wyjawniając wszystko. Kiedy w sali Zayn'a usłyszeliśmy głośny trzask, poderwaliśmy się na równe nogi, po czym szybko wbiegliśmy do jego sali. Ujrzeliśmy tam zakłopotanego Malik'a, głupkowato się uśmiechającego. Zaśmiał się na widok naszych przestraszonych min.
- Cześć kochani. Właśnie próbowałem wstać, i jak widzicie... trochę kiepsko to rozegrałem. - Wskazał palcem na leżącą obok szafkę nocną.
- Zayn, idioto! Wiesz jakiego strachu nam napędziłeś!? W tej chwili mam ochotę Cię zabić, ale masz szczęście, że Cię kocham, przez co postanowiłam tego jednak nie robić. - Wypowiedziałam roześmianym głosem. Rzuciłam się jemu na szyję, przytulając go mocno do siebie, przez co o mało go nie udusiłam. Tak bardzo się cieszę, że już się wybudził. Po chwili, każdy z nas już trwał w uścisku, przez co stworzyliśmy tak zwanego " grupowego niedźwiadka" w naszym wykonaniu.
- Dość! Dusicie mnie! - Ledwo łapiąc oddech, wysapał mi do ucha Zayn. Zaśmiałam się tylko, rozluźniając trochę uścisk.Po chwili jednak Malik wyślizgnął się z objęć, rozkładając się na twardym, szpitalnym łóżku.
- Czy moglibyście mi powiedzieć... - Zrobił chwilę przerwy. - Czy wiecie może co mi dolega? - Niektórzy z nas spuścili wzrok na podłogę, za to inni rozglądali się po pomieszczeniu starając się uniknąć spojrzenia w czekoladowe oczy mulata. Po chwili jednak, do sali wszedł nasz wybawiciel - lekarz, który chciał porozmawiać z Zayn'em na osobności, przez co zostaliśmy wygonieni z pokoju.
Siedzieliśmy w ciszy na korytarzu, co chwila zerkając na drzwi, czy przypadkiem za moment nie zostaną otwarte. Po dziesięciu, strasznie ciągnących się minutach, wyszedł z nich lekarz, a my przepychając się nawzajem wbiegliśmy szybko do sali, w której siedział nasz przyjaciel, patrząc w jeden punkt, białej ściany, znajdującej się na przeciwko. Z Claudią szybko podeszłyśmy do niego - ja z jednej, siostra z drugiej strony - po czym przytuliłyśmy go mocno do siebie, gładząc go po plecach i głowie.
- Zayn... czy wszystko w porządku? - Zapytał zatroskany Harry, jednak nie doczekał się odpowiedzi. - Zayn? Będzie dobrze, jesteśmy z tobą.
Mulat popatrzył w stronę loczka ciepłym wzrokiem i uśmiechnął się lekko.
-Wiem.Dziękuję.-Pocałował mnie i bliźniaczkę w czoło na znak wdzięczności.Po czym wstał i przytulił każdego z chłopaków.Następnie znów usadowił się na szpitalnym łóżku.Patrzył na każdego po kolei.Uśmiechał się widząc nasze zadowolone ryjce.Wdaliśmy się w krótką pogawędkę śmialiśmy i planowaliśmy co bd rozbić z kilka dni.
-Nie chcę psuć wam planów ale, na pojutrze mam wyznaczoną operację.Na szczęście nie groźną i nawet kiedy coś pójdzie nie tak to nie odniosę jakiś poważnych uszkodzeń.-Uśmiechnął się do nas.O dziwo nie sztucznie ale prawdziwie tak jak zawsze się do nas uśmiechał.Tak..brakowało mi go od kilku godzin.Zayn mimo tego wszystkiego i świadomości że dwa dni bd miał operacje nie przeżywał tego tak jak my.Był już prawie ranek więc poczekaliśmy aż pacjent zaśnie nie chcieliśmy żeby czuł się samotny. Kiedy już słodko spał wyszliśmy z sali.Podziękowaliśmy doktorowi ze pozwolił nam zostać tak długo u przyjaciela co jak co ale godziny odwiedzin chorych są znaczne inne.Spotkaliśmy jeszcze panią sprzątaczkę którą przeprosiliśmy za to że musiała zostać znacznie dłużej w pracy i wyszliśmy.
------------------------------------------------------------------------------------------
Hej tu ja-ta gorsza.Postanowiłyśmy żę dodamy teraz bo Ania leci
o 4 rano do Egiptu.; D Życzymy Ani miłej zabawy.A odnośnie
jej wakacji to bd chwila przerwy.Gdyż ona nie bd miała tam
internetu no i nie bd miały jak pisać.Ale zaraz po tym jak
przyjedzie to piszemy.No to chyba tyle.Pozdrawiamy,
życzymy miłej nocki i dziękujemy za czytanie
<33
środa, 26 września 2012
czwartek, 13 września 2012
Rozdział Szósty
~ Perspektywa Annie ~
Po tym jak James wtargnął do naszego domu, szczerze? Totalnie zepsuł mi humor i chodziłam naburmuszona przez pół dnia, wyżywając się na wszystkich i wszystkim. Na prawdę nie lubię tego gościa. Kiedy Claudia raczyła zaszczycić nas - mnie i James'a, którego stanowczo wolałabym, żeby nie było - swoją obecnością, poszłam na górę, a w drodze do swojego pokoju zdążyłam już kilka razy wydrzeć się w stronę Harry'ego, który nie bardzo rozumiał o co mi chodzi. Przesiedziałam tam chwilę w ciszy, ale nie było mi dane nadużywać spokoju gdyż dwa natręty - a dokładniej Hazza i Lou - ciągle starali się mnie gdzieś wyciągnąć, poprawić humor, czy też sprawdzić co mi jest. Po pewnym czasie na szczęście udało się im wywołać u mnie uśmiech. Teraz żałuję mojego wcześniejszego zachowania, bo przecież oni nic mi nie zrobili, a ja wyzywałam ich od najgorszych, krzyczałam na nich, i wyganiałam z mojego pokoju, natomiast oni bardzo starali się mi pomóc. Czy oni nie są wspaniali? Nie każdy ma takich niesamowitych przyjaciół jakich mam ja. Gdy Hazza wreszcie uznał, że najlepiej byłoby się ubrać gdyż biegał tylko w bokserkach, zostałam sama z Lou w pokoju. Nie wierzę, że człowiek może być aż tak energiczny, optymistyczny, i radosny. Ciągle opowiadał jakieś wcale nie śmieszne kawały, które w jego ustach, przy tym jak gestykulował dłońmi, i co chwilę robił inną minę, wydawały się na prawdę bardzo zabawne. Niesamowity człowiek.Zazdroszczę mu trochę, też chciałabym patrzeć na życie przez różowe okulary.
- Louis.. czy ty zawsze jesteś taki.. hm.. radosny? - Mówiąc to, promiennie się uśmiechałam. Jego humor na prawdę udziela się wszystkim.
- Zazwyczaj. - Zaśmiał się, a ja cichutko zachichotałam.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, po czym do pokoju wszedł Hazza, który wpadł na świetny pomysł - a mianowicie, zaproponował zejście na dół, na śniadanie. Co prawda trochę już zgłodniałam więc nie zastanawiając się ani minuty dłużej wszyscy rozradowani udaliśmy się do kuchni.
Nie mogłam uwierzyć w to, co opowiedzieli mi chłopcy. Wiedziałam, że James zachowuje się agresywnie, ale nie przepuszczałam, że posunie się do takich czynów. Nie rozumiem Claudii, która znosi jego zachowanie i mimo wszystko - wciąż z nim jest, na dodatek twierdzi, że kocha go i to na prawdę mocno, a ja nie powinnam się w to wtrącać. Zapewniała mnie również, że Parker nigdy nie byłby w stanie jej uderzyć.. a jednak.. Może ona nie chce trwać w tym związku, lecz strach nie pozwala jej na zakończenie tego, co rzekomo między nimi jest? A może jest do tego zmuszana? Co chwilę w mojej głowie pojawiało się inne wytłumaczenie całej sytuacji, jednak nie mogłam nic stwierdzić, dopóki sama siostra nie zechce mi tego wyjaśnić. Gdy usłyszałam o dzisiejszym zajściu momentalnie, jak palcem odjął - mój głód zniknął, natomiast zamiast tego w moich oczach zebrały się gorzkie łzy. Zacisnęłam mocno ręce w pięści, a usta w wąską linię, po czym wyszłam z kuchni trzaskając drzwiami. Skierowałam się do mojego pokoju, po chwili siadając na łóżku. Oparłam się plecami o ścianę, pod brodę podciągnęłam kolana, które objęłam rękoma, a twarz schowałam w miejsce między nogami a klatką piersiową. Dałam łzom upust, by po chwili swobodnie spływały po moich polikach zostawiając za sobą mokre ścieżki, na których co chwila pojawiały się kolejne, słone, a zarazem gorzkie łzy. Mimo, że to nie mnie zranił ten drań, czułam niesamowity smutek, mój żołądek ścisnął się, a emocje, które we mnie buzowały, jeszcze to wszystko pogarszały. Miałam ochotę zabić tego dupka. Jakby nie patrzeć Claudia to moja siostra, a Zayn to mój przyjaciel. Nie dość, że oboje zostali skrzywdzeni fizycznie, Claudia ucierpiała również psychicznie... Przecież jak to ona twierdzi - kocha go... mocno go kocha, a on? On czasami na prawdę traktuje ją jak zwykłego śmiecia. Od kiedy pamiętam miałam z nią dobry kontakt, zawsze gdy tylko jedna była radosna, czy też smutna, z drugą działo się to samo. Martwię się o nią, ale chyba właśnie taka jest rola rodzeństwa.
Siedziałam dalej w tej samej pozycji, gdy nagle na plecach poczułam dotyk czyjejś dłoni. Automatycznie uniosłam głowę, nie zważając na to, że mój makijaż na pewno się rozmazał, a ja wyglądam - delikatnie mówiąc - odstraszająco. Koło mnie siedział Louis, uważnie mi się przyglądając. Dłonią gładził moje plecy, podejrzewam, że w geście pocieszającym.
- Annie.. - Wyszeptał to cicho, ale na tyle głośno abym mogła dosłyszeć. Jego głos był przepełniony.. troską. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale ja przysuwając się do niego, wtuliłam się w jego tors. Nadal płakałam. Po chwili się uspokoiłam, lecz nadal trwaliśmy w objęciu. Po chwili trochę się odsunęłam.
- Louis.. przepraszam.. nie mam pojęcia dlaczego tak zareagowałam, ale.. to wszystko chyba przez te emocje. Na prawdę ciężko mi z myślą, że ktoś zranił moją siostrę, a ona musi przez to cierpieć... Na dodatek zrobił to nic nie warty dupek... - Nadal patrzyłam mu w oczy, a ten pogłaskał mnie po mokrym od łez policzku, wycierając go przy tym.
- Nie martw się. Jest już dobrze... rozmawiałem z nimi... Może oboje nie wyglądali za dobrze zważając na to, że padał deszcz, na dodatek oboje prawdopodobnie płakali, to jest już lepiej. Znacznie lepiej. Ah, wracając do twoich słów - nic się nie stało.-Dorzucił do tego jeden ze swoich przesłodkich uśmiechów i obiął mnie ramieniem.Również ukazałam rząd zębów, na których znajdował się aparat ortodontyczny i zaraz po tym ni stąd, ni z owąd zaśmiałam się pod nosem.Biedny Louis, niestety nie wiedział o co chodzi.Przez chwilę, patrzył na mnie zdezorientowany, unosząc jedną brew ku górze.Otóż chodziło o to, że ja tutaj płaczę przejmując się siostrą, nie zdając sobie sprawy, że tak na prawdę ona czuje się już lepiej. Dodatkowo zabawnie musieliśmy wyglądać razem, gdy ten z ubrudzoną od mojego tuszu białą koszulką ( za co przeprosiłam go, podczas tłumaczenia mu mojej nagłej zmiany nastroju), obejmował mnie ramieniem i tym razem szczerząc się, a ja rozmazana, z czerwonymi od płaczu oczami, potarganymi gdzieniegdzie włosami, pociągając jeszcze nosem, z podkulonymi nogami, odwzajemniałam ten uśmiech.
-Możesz się jeszcze raz uśmiechnąć?
-Dlaczego?
-Bo wiesz..Nie wyobrażam sobie tego. - Kiedy to wypowiedział, znowu się zaśmiałam. Najzabawniejsze jest to, że jeszcze przed chwilą siedziałam tutaj, i wypłakiwałam się w jego koszulkę, a teraz jakby zupełnie zapominając o wcześniejszych wydarzeniach, po prostu się śmiałam. Z zatroskanego, przepełnionego opiekuńczością, poważnego człowieka, w minutę zrobił się ten sam, roześmiany, wiecznie żartujący chłopak, taki jakiego można zobaczyć w Video Diares. Czy mówiłam już, że przy nim nie można być przez dłuższą chwilę smutnym? Uśmiechnęłam się, spełniając jego prośbę, na co ten uniósł kąciki ust jeszcze wyżej. - Masz rację, komicznie to wygląda. - Pokiwał głową w górę i w dół.
- No wiesz... - Zarzuciłam moimi długimi, blond włosami. - Ja, kochanie, zawsze mam rację. - Poruszyłam teatralnie brwiami, na co Louis chcąc się nie zaśmiać, zachichotał cicho pod nosem, zakrywając usta dłonią, po czym znowu przybrał poważną minę.
-Czy ty Annie Holmes udasz się ze mną na dół na mym dzielnym rumaku?-Zadając to pytanie udawał że wsiada na konia przy czym co chwile zmieniał mimikę twarzy.Nie zastanawiając się zbyt długo mało wytwornie przystałam na jego propozycję(kiwając mu głową) i podobnie jak Lou udałam, że wsiadam na konia.Na dół "zjechaliśmy" przy dzikich okrzykach Tomlinson'a co od razu przykuło uwagę innych domowników.Zza drzwi kuchennych, wychyliły się dwie głowy, Zayn'a i Liam'a, zapewne chcąc sprawdzić co, lub kto, wydaje te dość dziwne odgłosy. Hazza natomiast, siedząc na kanapie, nogi położone miał na stole, a w uniesionej w stronę telewizora, który stał na przeciwko niego, ręce trzymał pilota, odwrócił głowę w naszą stronę, i z rozbawionym spojrzeniem, przyglądał się naszym poczynaniom. "Zeszliśmy z konia" tym samym zakańczając naszą niesamowicie ciekawą przejażdżkę.
- Dziękuję, dzielny rycerzu, za wybawienie mnie z paszczy okrutnego, a zarazem obrzydliwego smoka! Jestem ci wdzięczna do końca mego cennego życia! - Pocałowałam w policzek, uśmiechniętego Louis'a, który po moich słowach dumnie wypiął klatkę piersiową.
- Ależ nie ma za co... o pani. - Ukłonił się przede mną, po czym ucałował delikatnie moją dłoń, patrząc mi w oczy. Po chwili wyciągnął z kieszeni marchewkę, i głosem superbohatera powiedział - A teraz, przepraszam... lecę sprawdzić, czy w kuchni nikt nie potrzebuje przypadkiem mojej pomocy! - Wymachując marchewką, ponownie 'wsiadł na rumaka.' - Pędź jak wiatr, mustang! - I galopując, udał się w kierunku pomieszczenia, w którym znajdowali się Liam z Zayn'em. Wciąż rozbawiona zachowaniem przyjaciela, przysiadłam się do Hazzy, wyrywając mu z rąk pilota.
-Ej! Co robisz!?-Z wielkim oburzeniem zadał mi pytanie, patrząc na mnie w taki sposób, jakby zaraz miał się na mnie rzucić.
-Nie widać? Pilota ci zabieram... - Zachichotałam widząc jego poddenerwowanie. - Tak tylko chciałam sprawdzić czy nadal się tak denerwujesz gdy ktoś zabiera ci pilota.-Odpowiedziałam posyłając mu chytre spojrzenie i cwaniacki uśmieszek. Przy czym oddałam mu pilota, nie chcąc dłużej się narażać. -Co oglądasz?
-Sam nie wiem, jakiś durny serial, który moim zdaniem jest kompletnie bez sensu, ale nic innego, ciekawszego nie ma w telewizji, więc w zasadzie... jestem skazany na to. - Uniósł palca wskazującego, pokazując na telewizor. - Dotrzymasz mi towarzystwa?
-Pewnie. I tak nie mam nic lepszego do roboty. - Wzruszyłam ramionami, po czym uśmiechnęłam się i ułożyłam mu głowę na kolanach.
Znacie te uczucie kiedy tak na prawdę nie jesteś do końca pewny, czy zasnąłeś czy też nie? Niby słyszałam co, kto mówił, ale nie miałam siły, ani nawet też ochoty aby się odezwać choćby słowem, dodatkowo momentami w ogóle nie kontaktowałam. Tak, prawdopodobnie zasnęłam na kolanach Styles'a, ale przy tak nudnym filmie, to było aż do przewidzenia, na prawdę. Po chwili jednak szybko otworzyłam oczy, a nade mną pochylone były tak dobrze mi już znane twarze przyjaciół, którzy aktualnie znajdowali się w pomieszczeniu. Przejechałam delikatnie opuszkami palców po twarzy, po czym szybko na nie spojrzałam, i właśnie dotarło do mnie, o czym zebrane tutaj osoby, którym aktualnie niesamowicie było do śmiechu, wcześniej rozmawiały. Moja twarz była calutka w bitej śmietanie. Świetnie, znakomicie, ciekawe kto wpadł na tak błyskotliwy pomysł. Na szczęście słyszałam, co, kto mówił. Moje poliki momentalnie nabrały koloru czerwonego, ze złości rzecz jasna, zmarszczyłam brwi i złowrogo spojrzałam na...
- Louis! Debilu! Zlizuj to! - Podniosłam się gwałtownie z kolan Hazzy. Po czym założyłam ręce na biodra.
- Jak sobie życzysz. - Zaśmiał się Louis, wystawiając język.
- Czekaj, czekaj! Żartowałam! - Jasne,bo moim największym marzeniem było to, aby Louis Tomlinson zlizywał mi bitą śmietanę z twarzy... Ha! - Już się nie gniewam. Na ciebie się nie da gniewać... popatrzcie tylko na ten słodki uśmieszek. - Powiedziałam do reszty przyjaciół, wskazując na uradowaną twasz Boo Bear'a. - Chodź tu do mnie pysiaczku! - Ten zadowolony, przybliżył się do mnie, widocznie nie do końca rozumiejąc o co mi chodzi. Szybkimi ruchami zaczęłam ocierać brudną, od słodkiej i swoją drogą pysznej bitej śmietany, o twarz Louis'a, z której po chwili zniknął szeroki uśmiech, a zastąpił go lekki grymas niezadowolenia. - Co się stało kochanie? Nie lubisz jak masz bitą śmietanę na twarzy? - Szybko powiedziałam, widząc jego krzywą minę. Zachichotałam pod nosem. - No właśnie. - Z wielkim uśmiechem na twarzy, zadowolona z siebie, ruszyłam do łazienki, myjąc klejącą się twarz. Po chwili obok mnie znalazł się Louis, robiąc to samo.
~ Perspektywa Niall'a ~
- Eh.. - Westchnąłem cicho. - Chodzi o wczorajszy pocałunek... Niby nic takiego i nie zrozum mnie źle ale nie chciałbym aby ktokolwiek inny o tym się dowiedział... Czy może zostać to pomiędzy nami? Nasza "mała" tajemnica?
- T..Tak...- Między nami zapadła uciążliwa cisza. Przykro było mi patrzyć na zdezorientowaną i pełną goryczy minę Claudii.
- Posłuchaj mnie - postanowiłem przerwać tę niezręczną sytuację - Nie chcę żeby wszystko się wydało bo...- Zaciąłem się przy czym krótką chwilę zastanawiałem się nad właściwym dobraniem słów.
- Bo? - Szybko dodała, przy tym niecierpliwiąc się.
- Boję się twojego chłopaka... dzisiaj pobił Zayn'a i uderzył Ciebie, a jutro czy za parę dni podejrzewam, że znowu zechce wtargnąć niezapowiedzianie do waszego domu i możliwe, że wtedy my będziemy u was, i nie wiadomo na kogo przyjdzie kolej... mogę to być ja, a może być to też Lo...
- Masz rację - Przerwała moją wypowiedź - Nie mogę was tak narażać.
Poddenerwowana szybkim krokiem wyszła, zostawiając mnie samego z natłokiem myśli w mojej głowie. Za chwilę obróciła się o 180 stopni i przyszła z powrotem.
- Nie siedź za długo. Na pewno zmarzłeś, rozchorujesz się. Do tego mogę się nawet założyć, że jesteś głodny. Przyjdź za chwilę do domu. - Na odchodne wykrzywiła usta, jak na moje oko w sztucznym uśmiechu i po kilku minutach weszła do domu.
Szczerze? Nie byłem głodny... Tak, ja - Niall Horan, nie jestem głodny. Dziwne? Może i tak, ale myślę, że to dlatego, iż dosłownie przed chwilą dopuściłem się kłamstwa... Kłamstwa w stosunku do mojej przyjaciółki... Ale co miałem jej powiedzieć? Prawdę? I co ona by sobie o mnie pomyślała? Wyśmiała by mnie, albo jeszcze gorzej... mogłaby się tym naprawdę przejąć, a po co jej dodatkowe zmartwienia? Bo przecież to, że ona podoba się mi - jej przyjacielowi, a ja zapewne jej w ogóle, byłoby dla niej trudne...
Otworzyłem drzwi do domu, po czym wszedłem do niego i aż się zdziwiłem, ponieważ nikogo nie było w salonie. Postanowiłem więc zajrzeć do kuchni, co okazało się trafnym pomysłem, gdyż tam właśnie znajdowali się wszyscy przyjaciele. Śmiali się i wygłupiali, a kąciki moich ust, na sam ich widok uniosły się ku górze. Czasami zastanawiam się jakie byłoby moje życie gdyby na mojej drodze nie pojawili się oni, najwspanialsi ludzie pod słońcem.
Przysiadłem się do nich, a po chwili dołączyłem do wspólnego żartowania. Kiedy minęło już kilkanaście minut, przeprosiłem wszystkich i wyciągnęłem Zayn'a na taras, aby móc z nim porozmawiać.
- Zayn... jak się czujesz? - Powiedziałem zatroskanym głosem. Przecież to mój przyjaciel, więc to raczej normalne, że się o niego martwię, tak?
- A jak mam się czuć? - Prychnął pod nosem. - Niedawno oberwałem po twarzy... Boli jeśli o to chodzi.
- Mhm, przykro mi... - Zayn wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, po czym odpalił jedną.
- Chcesz? - Podsunął mi paczkę pod sam nos, przenosząc na mnie pytające spojrzenie. Pokręciłem głową, na co on wzruszył ramionami, chowając fajki z powrotem do spodni. Chwilę staliśmy w ciszy, którą co jakiś czas przerwywał tylko odgłos, który towarzyszył, przy zaciąganiu się, i wypuszczaniu dymu. - Nialler? - Zaczął dość niepewnie brunet. Uniosłem jedną brew ku górze, przyglądając mu się uważnie. Musiało mu chodzić o coś ważnego bo widoczne było to, iż poczuł pewną nierównowagę psychiczną. Co jakiś czas otwierał buzię, jakby chciał już coś powiedzieć, jednak po chwili ją zamykał, po czym wnioskuję, że nie wiedział jak zacząć. - Chciałbym cię o coś zapytać... - Zamilkł na chwilę. - Nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób cię urazić i mam też nadzieję, że nie stwierdzisz, że jestem wobec ciebie nachalny, ale... Claudia ..Ona ci się podoba, mam rację? - Moje serce automatycznie przyspieszyło. Nie chciałem okłamywać drugiej bliskiej mi osoby, dodatkowo drugi raz w ten sam dzień... Tylko co jeśli będzie miał mi to za złe? Jeśli nie spodoba mu się to? Jeśli wypnie się na mnie, twierdząc, że jestem niepoważny? Nie... Zayn... Zayn, on taki nie jest. Raz kozie śmierć.
- Tak, Zayn... ale skąd wiedziałeś? - Zapytałem zdezorientowany.
- Niall... jesteśmy przyjaciółmi. Znamy się już trochę czasu, i potrafię to odróżnić... - Wypiął dumnie pierś. - No, a to, że gdy dowiedziałeś się, że Claudia ma chłopaka, a w twoich oczach momentalnie pojawiły się łzy, po czym wybiegłeś z kuchni, to tylko taki mały dodatek. - Szturchnął mnie delikatnie w ramię. Zaśmiałem się cicho, na co ten uśmiechnął się szeroko. Usiedliśmy przy stoliku, chwilę jeszcze rozmawiając, co bezczelnie nam przerwano.
- Chłopaki! Zastanawialiśmy się, kto będzie robił dziś obiad, i wszyscy współnie doszliśmy do wniosku iż będziecie to wy. Jesteście za? Tak właśnie myślałem. Dlatego radzę wam się pospieszyć, bo jest już wpół do czternastej - Louis nie czekając na naszą odpowiedź, dopowiedział sobie sam, po czym szybko wszedł z powrotem do środka, szczerząc się jak głupi.
- Jak zwykle nas wkopali... - Zaśmiałem się. Po czym obydwoje udaliśmy się do kuchni.
- Chłopaki? Bo dręczy mnie takie jedno, maciupeńkie pytanie. - Zaczęła Claudia, a wszyscy spojrzeli na nią pytająco. - Jakim cudem nie spaliliście kuchni, obiadu, a na dodatek wyszło wam całkiem smacznie? - Tym razem wszyscy spojrzeli na nas, kiwając głowami na znak, iż ich również to zastanawia. Wraz z Zayn'em wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Właśnie jecie obiad, z naszego ulubionego baru, tuż za rogiem. - Tym razem w kuchni odbijały się dźwięki siódemki śmiejących się przyjaciół.
- Chłopaki... co myślicie o tym, aby wybrać się na lody po obiecie? Taki mały deser? - Annie wpadła na genialny pomysł.
- Taaaaak! - Krzyknęliśmy wszyscy zgodnie.
Witamy Was kochani po tak długiej przerwie :)
Przepraszamy, że tyle czasu czekaliście. Naprawdę, bardzo,
bardzo, ale to bardzo przepraszamy.
Postaramy się dodawać rozdziały częściej :)
+ W rozdziale mogą pojawić się błędy, ponieważ nie mamy siły
już na sprawdzanie ich. Po raz kolejny przepraszamy.
Kochamy Was x
wtorek, 17 lipca 2012
Ogłoszenie
Hej wszystkim :)
Wiemy, że już długo nie dodałyśmy żadnego rozdziału, za co bardzo Was przepraszamy, ale niestety jakoś nie możemy znaleźć na to odpowiednią ilość czasu. Wcześniej poprawianie ocen, wycieczki, nie wycieczki, teraz wakacje, z których na pewno większość z Was jak i również my same, staramy się wyciągnąć jak najwięcej, spędzić czas najlepiej jak potrafimy. W zasadzie rozdział jest już prawie w całości napisany, tylko teraz kwestia poprawek, i dopisania jakiś kilku zdań. Postaramy się zrobić to jak najszybciej, i już niedługo coś tutaj dodać. Mamy nadzieję, że chociaż kilka osób wciąż będzie odwiedzać tego bloga, aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że wiele osób mogło sobie po prostu odpuścić czytanie tego opowiadania, i porzucić je w niepamięć. Tak długo zwlekamy... ale już niedługo! :)
Kochamy Was!
Klaudia&Ania x
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Rozdział Piąty
~ Perspektywa Annie ~
Jak to? To on już wrócił? Przecież miał zostać tam do końca wakacji. Jestem zaskoczona, ale nie zmienia to faktu, że trochę mnie tym zdenerwował. Nie przepadam za tym chłopakiem, nie dość, że zwyczajnie pomiatał moją siostrą - zawsze musiało być tak jak sobie zażyczył, często ją krytykował, obrażał i poniżał przy znajomych, do tego nałogowo palił, często pił alkohol, a gdy już go nadużył, był agesywny w stosunku do Claudii, a co najdziwniejsze jej to nie przeszkadzało, gdyż uważała, że to tylko z powodu promili, które znajdowały się w jego krwi, a kiedy odpowiadałam, żeby w takim razie zabroniła mu tego, ona szybko tłumaczyła się, mówiąc, że każdy przecież czasami ma prawo zaszaleć - szkoda, że to "czasami" zdarzało się co drugi dzień - na dodatek przyszedł tutaj w tym momencie... momencie kiedy jest u nas cały zespół One Direction, pięknie. No cóż... przynajmniej Claudię ucieszy jego niespodziewana wizyta, nie widzieli się już półtorej miesiąca. Przez pierwsze dni, w które chłopaka nie było, brązowowłosa strasznie marudziła, ciągle o nim mówiła, wisiała na telefonie całymi dniami.. Ciężko było mi to znosić, ale jakoś przetrwałam. Wkrótce poznaliśmy zespół, co wyszło Claudii, i jednocześnie mi, na dobre. Mam nawet wrażenie, że w momencie, kiedy spędzaliśmy czas z chłopcami zapominała o tęsknocie za nim. I jednak mimo wszystko wolałabym żeby nie było go tutaj teraz, może gdyby pozostał tam trochę dłużej mojej siostrze udałoby się zapomnieć o nim.. tyle razy jej powtarzałam, że to nie jest chłopak dla niej, ale ona zazwyczaj po prostu olewała moje wypowiedzi szybko zmieniając temat.
Chłopak zbliżał się w moją stronę, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, który jednak zniknął gdy tylko zauważył mnie. Wspominałam, że on również nie darzy mnie jakimś większym uczuciem? Nie? To teraz wspominam. Zbliżał się w moją stronę, a ja w tym momencie szybko obudziłam Louis'a, którego poprosiłam o wejście do domu. Wykonał moją prośbę, a ja skrzyżowałam ręce na piersi, opierając się o framugę jednocześnie zagradzając mu drogę, i choć starałam się nie wykazywać żadnych emocji, moja twarz mnie zdradziła.. Na pewno miałam nie zbyt zadowoloną minę. Gdy był już niedaleko mnie, szybko powiedziałam
- A ty tu czego? Już wróciłeś? Ojej.. w Egipcie się nie podobało? Jak mi przykro. - Chytrze się uśmiechnęłam, a ten tylko przewrócił oczami.
- Przyszedłem tu do Claudii, nie do ciebie. Z drogi. - Podszedł do mnie, po chwili mocno ściskając mnie za ramię, po czym popchnął tak, aby mógł wejść do środka. Skrzywiłam się, po czym weszłam do domu za nim.
- Claudia! Masz gościa! - Wykrzyknęłam szybko, nie chcąc przebywać dłużej w jego towarzystwie. Nie do końca wiedziałam gdzie ona jest, ale trudno. Mam nadzieję, że mnie usłyszała.
~ Perspektywa Claudii ~
Ze snu wyrwał mnie donośny głos mojej siostry. Krzyczała, że mam gościa, a po jej głosie można było rozpoznać, że jest zdenerwowana. Trochę przy tym podniosła mi ciśnienie, głowa mnie boli, a ona się drze... Zerwałam się z łóżka, przez przypadek budząc przy tym Nialler'a, który do niedawna słodko sobie spał. Popatrzył na mnie groźnym wzrokiem ale po chwili uroczo się uśmiechnął, i jakby nigdy nic po raz drugi zasnął. Nie chcę myśleć o wczorajszym dniu, a raczej wieczorze? Nocy? Nie do końca pamiętam kiedy doszło do naszego pocałunku. Najbardziej męczyło mnie to, że w sumie.. podobało mi się to, a wiem, że nie powinno. Jednak słowa, którymi blondyn oznajmił mi, że bardzo mu się podobam, utkwiły mi głęboko w pamięci. Podobno gdy człowiek jest nietrzeźwy mówi prawdę - a co jeżeli w przypadku Horan'a tak właśnie jest? Niee... mówił to co mu ślina na język przyniosła, tak mi się wydaje.. a przynajmniej mam taką nadzieję, bo to skomplikowałoby życie mi jak i jemu... Przerwałam moje rozmyślenia, nie chciałam aby mój gość musiał długo czekać, do tego znając moją siostrę, gdybym jeszcze przez chwilę nie pojawiła się na dole - usłyszałabym przynajmniej tysiąc razy jej głośne krzyki. Wyszłam z jednego z gościnnych pokoi, w którym aktualnie znajdowałam się wraz z Nialler'em. Wczoraj przenieśliśmy się tutaj ponieważ głośna muzyka stawała się dla nas coraz uciążliwsza, i nie mogliśmy dłużej tego znieść. Nie mam pojęcia dlaczego nie poszłam do swojego pokoju tylko ruszyłam za Horan'em, ale to nie jest teraz ważne. Ah tak, i dla jasności - nic między nami nie zaszło, oczywiście poza pocałunkiem. Ruszyłam korytarzem, przeczesując dłonią włosy. Kierowałam się w stronę schodów, po których po chwili już schodziłam, przy okazji przeciągając się - czemu towarzyszyło również ziewanie. Gdy obraz mi się wyostrzył - dostrzegłam James'a... zaraz, zaraz... co on tutaj robi? Tak, jest on moim chłopakiem. To jest ten powód, dla którego mój pocałunek z Horan'em nie powinien mi się podobać, i także powód dla którego mogłoby to skomplikować życie moje i Niall'a. James na prawdę potrafi być agresywny nawet w stosunku do mnie, nie chcę myśleć co by się stało gdyby dowiedział się o naszych - moich i Horan'a - poczynaniach. Zabiłby chyba Nialler'a, a przy okazji i mnie. Gdyby zrobił coś blondynowi - nie wybaczyłabym tego sobie, przecież on nie wiedział nic o tym, że mam chłopaka. Podeszłam do James'a, a ten mocno mnie przytulił.
- Hej kochanie, stęskniłem się za tobą. - Wpił się w moje usta, łapczywie mnie całując. Oderwałam się od niego po czym lekko się uśmiechnęłam. Ciężko było mi na niego patrzeć po tym co się stało.
- Hej, ja za tobą też. - Powiedziałam to, po chwili spuszczając wzrok.
- Tylko.. - Zmierzył mnie wzrokiem z góry do dołu. - Boże, dziewczyno, jak ty okropnie wyglądasz. Schudłabyś trochę, bo widzę, że ostatnio ci się trochę przytyło.. Nie rób mi obciachu przed znajomymi i najlepiej nie pokazuj się w takim - pokazał ręką na mój brzuch i uda - stanie..
- Eh.. dobrze, przepraszam. Może.. może chcesz się czegoś napić? Kawy? herbaty? Soku? Wody? Chodź, naleję ci. - Wypowiedziałam szybko, gdy zauważyłam Malik'a, który leżał pod stołem. James nigdy nie lubił tego zespołu. Dlaczego? Opowiem kiedy indziej, teraz nie ważny jest powód, lecz to, że mógłby zrobić mu krzywdę gdyby go dostrzegł. Pociągnęłam go za rękę do kuchni nie czekając na odpowiedź.
- Co tu taki syf? Imprezę jakąś robiłyście? - Zaśmiał się.
- Em.. no tak.
- Co? Mam nadzieję, że nie było na niej żadnych mężczyzn! - Powiedział już odrobinę zdenerwowany. Podszedł do mnie, ściskając mnie za rękę.
- No.. było kilku, ale to znajomi Annie.. ona ich zaprosiła.. ale ja z nimi prawie w ogóle nie rozmawiałam, na prawdę. Puść mnie, proszę.. To boli.. - Mówiłam coraz ciszej, po czym zacisnęłam usta w wąską linię. Ten ścisnął mnie trochę mocniej na co ja zamknęłam oczy z bólu, po czym puścił.
- Mam nadzieję.. wiesz, że źle by się to skończyło dla ciebie jak i dla tego, z którym by cię coś łączyło - Uśmiechnął się chytrze. Po chwili stało się to, czego bałam się najbardziej. Do kuchni wszedł niczego nieświadomy Malik. Wyglądał strasznie, podkrążone oczy, włosy sterczały mu w każdą inną stronę, trzymał się za głowę - widocznie męczył go kac. Normalnie zaczęłabym się śmiać, ale nie w tej sytuacji. James odwrócił się w jego stronę. Widziałam, że robił się coraz bardziej czerwony.
- Malik.. - Mruknął pod nosem James.
- Claudia? Kto to jest? - Powiedział zdezorientowany Zayn.
- Em.. - Chciałam coś powiedzieć, ale w tym momencie przerwał mi Parker.
- Jej chłopak.. - Wskazał palcem na mnie, a Malik spojrzał na mnie zdziwiony. - ale to nie twoja sprawa, lalusiu. Wypierdalaj stąd. - warknął na mojego przyjaciela, zdenerwowany James.
- Pojebało cię? Nigdzie się nie ruszam. Przyszedłem tutaj do dziewczyn - mój chłopak po tych słowach spojrzał na mnie złowieszczo, a mnie aż przeszły dreszcze.. Tak, bałam się go. Cholernie się go bałam, ale nie mówiłam nic o tym Annie.. przecież ona zaraz chciałaby jakoś interweniować co skończyłoby się źle dla niej jak i dla mnie. Zawsze przy niej udawałam jak to bardzo go kocham, i że wszystko jest w porządku, ciężko mi było, ale jakoś dawałam radę. Teraz na szczęście gdzieś się ulotniła. - nie do ciebie, nie będziesz mi mówił co mam robić, więc z łaski swojej zamknij mordę i się do mnie nie odzywaj, bo nie mam zamiaru słuchać twoich wywodów. - W tym momencie James ruszył szybkim krokiem w stronę Zayn'a, a ten zacisnął tylko pięści. Po chwili oby dwoje zaczęli okładać się pięściami.
- JAMES! ZAYN! Przestańcie, proszę! - Mówiłam przez łzy.. to wszystko moja wina. Podbiegłam do nich, próbując ich rozdzielić, ale dostałam w twarz od mojego chłopaka na tyle mocno, że wylądowałam na ziemi trzymając się za policzek, sama już nie wiem czy zrobił to przez przypadek, czy raczej celowo.. Po chwili na szczęście do kuchni wszedł Liam, który po chwili ich rozdzielił. Przez jakiś czas jeszcze wymieniali się dość ostrymi słowami, po czym odezwałam się, nadal trzymając się za policzek, który był mokry od łez a zarazem cały zaczerwieniony od mocnego uderzenia.
- James.. przepraszam.. ale.. ale najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz. - Kiedy mówiłam to, spuściłam szybko głowę aby nie patrzeć na zapewne rozwścieczony wzrok mojego chłopaka, który po chwili znalazł się przy mnie łapiąc mnie za włosy i delikatnie mnie za nie ciągnąc, syknęłam z bólu
- Jak śmiesz.. - Przerwał mu Malik, który chwycił go za koszulkę, podnosząc go.
- Wynoś się stąd! Wynoś i to już! Zanim się rozmyślę i obiję ci tę przebrzydłą mordę! - Mówił mulat przez zaciśnięte zęby.
- To jeszcze nie koniec.. - Powiedział James, po czym wyszedł z kuchni. Podszedł do mnie Zayn, który mocno mnie przytulił, jedną ręką gładząc moje plecy, a drugą głaszcząc mnie po głowie. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej cicho szlochając. Liam usiadł przy stole, na którym oparł się łokciami, chowając głowę w dłoniach. Gdy się uspokoiłam i wyswobodziłam z uścisku Malik'a, czułam, że muszę wytłumaczyć im całą zaistniałą sytuację. Zrobiłam to, pomijając oczywiście fakt o moim strachu przed nim.
~ Perspektywa Niall'a ~
Obudziła mnie Claudia wstając z łóżka.Wyglądała trochę jakby się spieszyła.Ja zostałem, gdyż nie miałem ani siły, a tym bardziej ochoty na wstanie z mięciutkiego, ciepłego łóżka, po chwili zasnąłem.Obudziłem się w pewien sposób po raz drugi.Po za tym, że jestem w domu bliźniaczek nie wiedziałem w jakim pomieszczeniu się znajduję, a tym bardziej jak mam zejść na parter.Po nie długiej chwili znalazłem schody, pełen radości spokojnie schodziłem na dół. Usłyszałem czyjeś rozmowy, dochodzące zza drzwi, jak mniemam - do kuchni. Będąc coraz bliżej, jak się okazało Liam'a Zayn'a oraz Claudii, moje oczy z przerażenia stawały się coraz szersze. Stanąłem w drzwiach przyglądając się zapłakanej brunetce.
- Boże, Claudia! Co ci się stało!? - Podbiegłem do niej, po czym pogładziłem ją po plecach. Ona odkleiła się od Zayn'a, po chwili patrząc na mnie oczami przepełnionymi smutkiem, bólem, a zarazem złością. Położyłem dłoń na jej sinym policzku, gładząc go kciukiem. Otwierała już usta, aby mi odpowiedzieć, ale Zayn ją wyprzedził.
- Jej chłopak tu był.. - Powiedział zdenerwowany.
- Co? - Ona ma chłopaka? Ale jak to? Przecież jeszcze dzisiaj w nocy.. Przecież.. Przecież odwzajemniła mój pocałunek, tak? Myślałem, że skoro to zrobiła, może coś do mnie poczuła, i nie koniecznie to wina alkoholu.. Lepiej jak przestanę myśleć.. Rozczarowałem się. Wiem, że miałem szklanki w oczach, dlatego szybko się podniosłem i wyszedłem z kuchni, zostawiając ich samych, widocznie zdziwionych moim zachowaniem. Nadal nie docierała do mnie myśl, że ona ma chłopaka. Szedłem przed siebie nie zwracając uwagi na to gdzie idę. Na podwórku dziewczyn zauważyłem coś w stylu altanki.Nie obchodziło mnie to że było zbyt zimno żeby siedzieć tam w samej podkoszulce i bokserkach. Usiadłem na fotelu wpatrując się tylko w jeden punkt pustym wzrokiem. Przez głowę przechodziło mi tysiąc myśli na sekundę. " Dlaczego myślałem że Claudia coś do mnie czuje? Przecież.." w tym momencie spojrzałem w róg małego drewnianego pomieszczenia stała tam gitara, bez chwili namysłu podniosłem się i chwyciłem ją.Zacząłem brzdąkać na niej, a wtedy zaczął padać ulewny deszcz , wiatr wiał coraz mocniej.Pogoda pogłębiała mnie w coraz większy dół emocjonalny. Siedziałem tam już co najmniej godzinę. Rozmyślałem, a chwilami w oczach zbierały mi się nieproszone łzy, po czym spływały mi po policzkach. Właśnie był taki moment. Kiedy do altanki weszła widocznie zmartwiona Claudia.. Pięknie, nie dość, że widocznie miała własne problemy, to teraz będzie się przejmować również mną.. Rzuciłem tylko delikatny uśmiech w jej stronę.
- Boli? - Zapytałem nie pewnie, przerywając między nami niezręczną ciszę. Wytarłem przy okazji mokre od łez policzki.
-Tak,ale myślę że sobie jakoś poradzę.Ja ..przyniosłam Ci spodnie i bluzę.Nie możesz przecież siedzieć tutaj w takim ubraniu.. Rozchorujesz się. - Powiedziała zatroskanym głosem. Podała mi ubrania.Chciałem przeprosić ją za wczorajszy wieczór, ale niestety brakowało mi sił aby zacząć ten temat.
- Dziękuję.. - Szepnąłem niewyraźnie, chwyciłem ubrania, po czym spuściłem głowę patrząc na moje buty, które swoją drogą, w tym momencie były bardzo ciekawe.
- Niall?.. - Wypowiedziała cicho Claudia.
- Tak? - Podniosłem głowę, spoglądając w jej czekoladowe oczy.
- Czy.. - Urwała na chwilę widocznie układając odpowiednio zdanie w myślach. - Dlaczego wyszedłeś z kuchni taki zdenerwowany i.. dlaczego teraz płaczesz? - Cholera, miałem już nadzieję, że nie zauważyła. Pięknie.. teraz wyjdę na jakiegoś mazgaja..
- Skąd ci przyszło to do głowy? Wcale nie płakałem.. - Skłamałem, odwracając głowę.
- Nialler.. przecież widzę.. - Złapała mnie za podbródek, kierując moją twarz w taki sposób, abym spojrzał jej w oczy. - Przecież nikomu nie powiem.. moim zdaniem to słodkie jak chłopak nie boi się uronić łzy.. - Delikatnie się do mnie uśmiechnęła. - Powiesz mi co się stało?
- Nic.. na prawdę nic się nie stało.
- Mnie nie oszukasz, Niall. - Powiedziała łagodnym głosem.
- Eh.. - Westchnąłem cicho. - Chodzi o wczorajszy pocałunek..
Boże.. w tym opowiadaniu same dramaty, haha -_-
Okej, zachęcamy do komentowania i do obserwowania :)
KOCHAMY WAS <3
Ania x
poniedziałek, 28 maja 2012
Rozdział Czwarty
~ Perspektywa Claudii ~
Wygłupy z Nialler'em to chyba najlepsze co mogło mnie spotkać na tej całej imprezie. Szczerze powiedziawszy oboje byliśmy już wstawieni, na tyle, że Annie co jakiś czas prosiła nas abyśmy odrobinę przystopowali gdyż co chwilę odwiedzaliśmy barek, gdzie znajdował się alkohol, ale nam było wciąż mało. Po jakimś czasie trochę zaczęło kręcić mi się w głowie i najwidoczniej Horan odczuwał to samo, gdyż przeprosił mnie, mówiąc, że musi usiąść, ja natomiast ruszyłam za nim. Siedzieliśmy na kanapie co chwila wybuchając śmiechem. Przyznam, że jak na spożycie takiej ilości alkoholu czułam się bardzo dobrze, a nawet miałam wrażenie jakby impreza dopiero się rozkręcała w końcu było lekko po pierwszej w nocy, a ludzie w naszym wieku przecież mają wiecznie nie kończącą się energię, a już na pewno było tak w naszym towarzystwie, lecz jakby nie patrząc trochę nadużyliśmy alkoholu, dlatego też gdy między mną a Niall'em nastąpiła chwila ciszy, a ja rozglądałam się po pomieszczeniu, chłopak położył się obok mnie zamykając oczy. Prawdopodobnie zasnął. Obok na fotelu spostrzegłam Liam'a, którego widocznie coś trapiło, łokciami opierał się na udach, trzymając głowę w dłoniach, lecz teraz nie wiem czy dałabym radę cokolwiek z niego wyciągnąć, szczególnie, że akuratnie język mi się nieźle plącze. Ułożyłam się wygodnie koło blondyna, a ten otworzył oczy, objął mnie, po czym ledwo udało mu się ułożyć jakiekolwiek zdanie.
- Jeeezuuu, Claudiaaa, czzyy mówiłem Ci juuużż jak m..mii się straaaasznie podobasz? - Wydukał przedłużając niektóre wyrazy. Przegryzł delikatnie wargę, po czym przysunął swoją twarz do mojej łącząc nasze usta. Teraz nie liczyło się nic innego, nie ważne, że w pomieszczeniu było także wiele innych osób, i tak nikt nie zwracał na nas uwagi, każdy był zajęty. Czułam, że nie powinnam odwzajemniać tego pocałunku, oboje jesteśmy nie trzeźwi, jutro możemy tego żałować.. Jednak zrobiłam to, odwzajemniłam pocałunek, dałam ponieść się chwili.
~ Perspektywa Annie ~
Szukałam Claudi i Niall'a musieli dobrze czuć się w swoim towarzystwie bo zginęli gdzieś razem i nie ma po nich śladu.Cóż dużo wczoraj wypili ciekawe co sobie nawzajem naopowiadali.Szłam w stronę salonu kiedy Liam wstał z sofy i ruszył do kuchni chyba nie był w dobrym humorze.Najwidoczniej męczyła go jakaś myśl.Podeszłam do niego spokojnym krokiem i złapałam za ramię.
-Co się dzieje?
Zapytałam ale chyba nie chciał mi o ty mówić.Usiadłam obok niego i patrzyłam pustym wzrokiem w blat w kuchni.
-Powiesz mi co się dzieje?
Zapytałam donośniejszym głosem po czym zobaczyłam że podnosi głowę. Już myślałam, że zdoła mi się wygadać, bo przecież jeżeli jest mu z czymś ciężko, lepiej się z kimś tym podzielić.
- Przepraszam, ale.. nie teraz.. innym razem, na prawdę. - Spuścił wzrok oglądając bardzo uważnie swoje dłonie, widocznie się denerwował.
- Dobrze Li. - Do tego momentu siedziałam na przeciwko niego, lecz teraz podniosłam się, kierując w jego stronę. Odsunęłam krzesełko, które znajdowało się obok niego, po czym usadowiłam się na nim. - Widzę, że coś Cię męczy.. ale rozumiem także, że może nie ufasz mi na tyle, żeby mi się z tego zwierzyć, jednak chcę..
- Nie An, to nie tak. - Przerwał mi. - Ufam ci. Po prostu na razie nie chcę o tym rozmawiać, kiedyś na pewno się dowiesz. - Posłał mi sztuczny uśmiech.
- Nie pozwoliłeś mi dokończyć, dlatego zrobię to teraz. - Objęłam jego dłoń swoimi, po czym delikatnie uniosłam kąciki ust. - Jednak chcę, abyś zdawał sobie sprawę, z tego, że ja zawsze znajdę czas na to, aby Cię wysłuchać. Jeżeli zmienisz zdanie, możesz zwrócić się z tym do mnie. - Po moich słowach, chłopak delikatnie, lecz tym razem prawdziwie się uśmiechnął, po czym mocno go przytuliłam.
- Dziękuję Ci za te słowa, na prawdę wiele dla mnie znaczą. - Mówił wciąż do mnie wtulony. Po kilku dziesięciu sekundach puścił mnie, a ja wstałam i poszłam do pokoju leżącego obok kuchni.Jeszcze tylko odwróciłam się w jego stronę chcąc zobaczyć czy jest z nim wszystko dobrze.Zauważyłam że wiódł za mną wzrokiem popatrzył się na mnie smutnymi oczami rzucając delikatny, na dodatek chyba sztuczny uśmiech, po czym wrócił do pustego rozglądania się po całym pomieszczeniu.Poszłam do małego pokoiku tam zawsze była cisza.Nikt po za mną, siostrą i rodzicami nie wiedział o tym miejscu.Tam zawsze można było w spokoju porozmyślać. Cały czas zastanawiałam się gdzie jest reszta towarzystwa. Jestem niemalże pewna, że Annie i Nialler są gdzieś razem. Jednak Zayn'a, Louis'a i Harry'ego nie widziałam już od dłuższego czasu. Już podczas imprezy gdzieś we trójkę zniknęli, tak przynajmniej mi się wydaje. Chociaż możliwe, że gdzieś szwędali się po domu, było sporo ludzi, wiadomo.. mogłam ich nie dostrzec. Miałam jednak nadzieję, że nie zrobili nic głupiego.
Usiadłam na kanapie patrząc na dość spore okno, które zajmowało połowę ściany. Często przychodziłam tutaj kiedy tylko musiałam zebrać swoje myśli. Martwiłam się o Payne'a. Nienawidzę kiedy któryś z moich przyjaciół czymś się zamartwia. Jednak jest rozsądny, wie co robić. Na pewno kiedy wszystko przemyśli, i zbierze się na odwagę, wyjawi mi powód jego udręki.
Od mojego wejścia do tego pokoju minęło około pół godziny, postanowiłam wyjść do reszty, których pewnie męczył kac morderca. Ja na szczęście dużo nie wypiłam. Przyznam, że na początku pozwoliłam sobie na trochę alkoholu, lecz nie była to duża ilość, na dodatek działo się to na początku imprezy, w połowie nie czułam już ani odrobiny alkoholu we krwi.
Weszłam do salonu, dopiero teraz zauważyłam jaki syf pozostał po imprezie. No pięknie.. i kto to będzie sprzątał? Pewnie ja.. reszta będzie się męczyć z bólem głowy, a nawet mdłościami.. Rozejrzałam się po pokoju, trzymając się za głowę. Po chwili spostrzegłam coś pod stolikiem. Świetnie! Znalazłam i Zayn'a. Zaśmiałam się pod nosem, po czym pozbierałam śmieci z podłogi, stolika i z wszystkiego innego, gdzie tylko się one znajdowały. Zdążyłam zapełnić cały kosz, więc postanowiłam wyrzucić śmieci. Otworzyłam drzwi, w coś z hukiem uderzając. Przeszkadzało mi to bowiem w wyjściu na zewnątrz, dlatego włożyłam w to więcej siły, pchając je. Po chwili zdołałam je otworzyć, a na wycieraczce dostrzegłam nic ciekawszego jak Louis'a leżącego na niej, który najwidoczniej smacznie sobie spał, co było dość dziwne zważając na to, że dosyć mocno uderzyłam go drzwiami, no ale nic. Louis zawsze był dziwny. Nie, że jestem jakaś wścibska, ale postanowiłam zrobić jemu, i mulatowi zdjęcie. Chciałam dodać to na Twitter'a ale postanowiłam że zrezygnuje z tego i po prostu będę ich szantażować. Stałam na zewnątrz. Zatarłam ręce, śmiejąc się pod nosem. Po chwili ujrzałam dobrze znaną mi sylwetkę zmierzającą w stronę naszego domu..
Wygłupy z Nialler'em to chyba najlepsze co mogło mnie spotkać na tej całej imprezie. Szczerze powiedziawszy oboje byliśmy już wstawieni, na tyle, że Annie co jakiś czas prosiła nas abyśmy odrobinę przystopowali gdyż co chwilę odwiedzaliśmy barek, gdzie znajdował się alkohol, ale nam było wciąż mało. Po jakimś czasie trochę zaczęło kręcić mi się w głowie i najwidoczniej Horan odczuwał to samo, gdyż przeprosił mnie, mówiąc, że musi usiąść, ja natomiast ruszyłam za nim. Siedzieliśmy na kanapie co chwila wybuchając śmiechem. Przyznam, że jak na spożycie takiej ilości alkoholu czułam się bardzo dobrze, a nawet miałam wrażenie jakby impreza dopiero się rozkręcała w końcu było lekko po pierwszej w nocy, a ludzie w naszym wieku przecież mają wiecznie nie kończącą się energię, a już na pewno było tak w naszym towarzystwie, lecz jakby nie patrząc trochę nadużyliśmy alkoholu, dlatego też gdy między mną a Niall'em nastąpiła chwila ciszy, a ja rozglądałam się po pomieszczeniu, chłopak położył się obok mnie zamykając oczy. Prawdopodobnie zasnął. Obok na fotelu spostrzegłam Liam'a, którego widocznie coś trapiło, łokciami opierał się na udach, trzymając głowę w dłoniach, lecz teraz nie wiem czy dałabym radę cokolwiek z niego wyciągnąć, szczególnie, że akuratnie język mi się nieźle plącze. Ułożyłam się wygodnie koło blondyna, a ten otworzył oczy, objął mnie, po czym ledwo udało mu się ułożyć jakiekolwiek zdanie.
- Jeeezuuu, Claudiaaa, czzyy mówiłem Ci juuużż jak m..mii się straaaasznie podobasz? - Wydukał przedłużając niektóre wyrazy. Przegryzł delikatnie wargę, po czym przysunął swoją twarz do mojej łącząc nasze usta. Teraz nie liczyło się nic innego, nie ważne, że w pomieszczeniu było także wiele innych osób, i tak nikt nie zwracał na nas uwagi, każdy był zajęty. Czułam, że nie powinnam odwzajemniać tego pocałunku, oboje jesteśmy nie trzeźwi, jutro możemy tego żałować.. Jednak zrobiłam to, odwzajemniłam pocałunek, dałam ponieść się chwili.
~ Perspektywa Annie ~
Szukałam Claudi i Niall'a musieli dobrze czuć się w swoim towarzystwie bo zginęli gdzieś razem i nie ma po nich śladu.Cóż dużo wczoraj wypili ciekawe co sobie nawzajem naopowiadali.Szłam w stronę salonu kiedy Liam wstał z sofy i ruszył do kuchni chyba nie był w dobrym humorze.Najwidoczniej męczyła go jakaś myśl.Podeszłam do niego spokojnym krokiem i złapałam za ramię.
-Co się dzieje?
Zapytałam ale chyba nie chciał mi o ty mówić.Usiadłam obok niego i patrzyłam pustym wzrokiem w blat w kuchni.
-Powiesz mi co się dzieje?
Zapytałam donośniejszym głosem po czym zobaczyłam że podnosi głowę. Już myślałam, że zdoła mi się wygadać, bo przecież jeżeli jest mu z czymś ciężko, lepiej się z kimś tym podzielić.
- Przepraszam, ale.. nie teraz.. innym razem, na prawdę. - Spuścił wzrok oglądając bardzo uważnie swoje dłonie, widocznie się denerwował.
- Dobrze Li. - Do tego momentu siedziałam na przeciwko niego, lecz teraz podniosłam się, kierując w jego stronę. Odsunęłam krzesełko, które znajdowało się obok niego, po czym usadowiłam się na nim. - Widzę, że coś Cię męczy.. ale rozumiem także, że może nie ufasz mi na tyle, żeby mi się z tego zwierzyć, jednak chcę..
- Nie An, to nie tak. - Przerwał mi. - Ufam ci. Po prostu na razie nie chcę o tym rozmawiać, kiedyś na pewno się dowiesz. - Posłał mi sztuczny uśmiech.
- Nie pozwoliłeś mi dokończyć, dlatego zrobię to teraz. - Objęłam jego dłoń swoimi, po czym delikatnie uniosłam kąciki ust. - Jednak chcę, abyś zdawał sobie sprawę, z tego, że ja zawsze znajdę czas na to, aby Cię wysłuchać. Jeżeli zmienisz zdanie, możesz zwrócić się z tym do mnie. - Po moich słowach, chłopak delikatnie, lecz tym razem prawdziwie się uśmiechnął, po czym mocno go przytuliłam.
- Dziękuję Ci za te słowa, na prawdę wiele dla mnie znaczą. - Mówił wciąż do mnie wtulony. Po kilku dziesięciu sekundach puścił mnie, a ja wstałam i poszłam do pokoju leżącego obok kuchni.Jeszcze tylko odwróciłam się w jego stronę chcąc zobaczyć czy jest z nim wszystko dobrze.Zauważyłam że wiódł za mną wzrokiem popatrzył się na mnie smutnymi oczami rzucając delikatny, na dodatek chyba sztuczny uśmiech, po czym wrócił do pustego rozglądania się po całym pomieszczeniu.Poszłam do małego pokoiku tam zawsze była cisza.Nikt po za mną, siostrą i rodzicami nie wiedział o tym miejscu.Tam zawsze można było w spokoju porozmyślać. Cały czas zastanawiałam się gdzie jest reszta towarzystwa. Jestem niemalże pewna, że Annie i Nialler są gdzieś razem. Jednak Zayn'a, Louis'a i Harry'ego nie widziałam już od dłuższego czasu. Już podczas imprezy gdzieś we trójkę zniknęli, tak przynajmniej mi się wydaje. Chociaż możliwe, że gdzieś szwędali się po domu, było sporo ludzi, wiadomo.. mogłam ich nie dostrzec. Miałam jednak nadzieję, że nie zrobili nic głupiego.
Usiadłam na kanapie patrząc na dość spore okno, które zajmowało połowę ściany. Często przychodziłam tutaj kiedy tylko musiałam zebrać swoje myśli. Martwiłam się o Payne'a. Nienawidzę kiedy któryś z moich przyjaciół czymś się zamartwia. Jednak jest rozsądny, wie co robić. Na pewno kiedy wszystko przemyśli, i zbierze się na odwagę, wyjawi mi powód jego udręki.
Od mojego wejścia do tego pokoju minęło około pół godziny, postanowiłam wyjść do reszty, których pewnie męczył kac morderca. Ja na szczęście dużo nie wypiłam. Przyznam, że na początku pozwoliłam sobie na trochę alkoholu, lecz nie była to duża ilość, na dodatek działo się to na początku imprezy, w połowie nie czułam już ani odrobiny alkoholu we krwi.
Weszłam do salonu, dopiero teraz zauważyłam jaki syf pozostał po imprezie. No pięknie.. i kto to będzie sprzątał? Pewnie ja.. reszta będzie się męczyć z bólem głowy, a nawet mdłościami.. Rozejrzałam się po pokoju, trzymając się za głowę. Po chwili spostrzegłam coś pod stolikiem. Świetnie! Znalazłam i Zayn'a. Zaśmiałam się pod nosem, po czym pozbierałam śmieci z podłogi, stolika i z wszystkiego innego, gdzie tylko się one znajdowały. Zdążyłam zapełnić cały kosz, więc postanowiłam wyrzucić śmieci. Otworzyłam drzwi, w coś z hukiem uderzając. Przeszkadzało mi to bowiem w wyjściu na zewnątrz, dlatego włożyłam w to więcej siły, pchając je. Po chwili zdołałam je otworzyć, a na wycieraczce dostrzegłam nic ciekawszego jak Louis'a leżącego na niej, który najwidoczniej smacznie sobie spał, co było dość dziwne zważając na to, że dosyć mocno uderzyłam go drzwiami, no ale nic. Louis zawsze był dziwny. Nie, że jestem jakaś wścibska, ale postanowiłam zrobić jemu, i mulatowi zdjęcie. Chciałam dodać to na Twitter'a ale postanowiłam że zrezygnuje z tego i po prostu będę ich szantażować. Stałam na zewnątrz. Zatarłam ręce, śmiejąc się pod nosem. Po chwili ujrzałam dobrze znaną mi sylwetkę zmierzającą w stronę naszego domu..
Przepraszamy że musicie tak długo czekać na kolejne rozdziały no ale jakoś nam się nic sklejać do kupy i musimy posiedzieć nad tym zanim dodamy.Szczególnie Ania poprawiając moje błędy i nie tylko.No to do następnego razu paa< 33
czwartek, 17 maja 2012
Rozdział Trzeci
~ Oczami Harry'ego ~
Jest czwartek. Pozostało nam jeszcze kilka dni wolnego, których na pewno nie zmarnujemy na siedzeniu w domu i nudzeniu się. Mamy zamiar wykorzystać ten czas jak najlepiej, może nawet wybierzemy się na jakąś imprezę, ewentualnie sami ją zrobimy.Jest przed trzynastą, jakieś piętnaście minut temu obudziłem się, lecz nadal leżę w łóżku bez ani odrobiny chęci do wstawania, jednak chcąc nie chcąc muszę to w końcu zrobić. Leniwie podniosłem się do pozycji siedzącej, przetarłem rękoma jeszcze zaspane oczy, po czym wstałem przeciągając się. Na nogi założyłem kapcie po czym poszedłem do łazienki doprowadzić się co nieco do porządku. Gdy już tego dokonałem, ślamazarnie zszedłem po schodach na dół kierując się do kuchni. Chwilę zastanawiając się nad śniadaniem, stwierdziłem, że zrobię dla nas wszystkich naleśniki, które poleję czekoladą. Dawno nie jedliśmy normalnych posiłków, ostatnimi czasy zamawialiśmy jedzenie w różnych barach, pizzeriach i tym podobne, a to tylko dlatego, że zwyczajnie nie było czasu na gotowanie. Zawsze tylko gdy mamy na to czas, robię to ja, albo Liam. Reszta przyjaciół raczej nie ma do tego większego talentu. Chłopcy jeszcze śpią, ale mam nadzieję, że po przebudzeniu spodoba im się mój pomysł. Oczywiście jeżeli się obudzą sami z siebie, bo inaczej będę zmuszony zrobić im małą pobudkę, wtedy pewnie będą trochę na mnie źli, no ale żeby spać tak długo.. To już lekka przesada. Tym bardziej, że na piętnastą jesteśmy umówieni z bliźniaczkami, a znając Zayn'a szykowanie zajmie mu na pewno sporo czasu, a ja mam tylko nadzieję, że się wyrobimy. Dzisiaj humor mi bardzo dopisuje. Myślę, że to przez Claudię i Annie, z którymi doszedłem nareszcie do porozumienia. Jeszcze trzy dni temu było mi tak strasznie źle, że doprowadziłem do zaniku jakichkolwiek relacji między nami, a teraz? Teraz jestem szczęśliwy jak nigdy. Nie dość, że sam odzyskałem przyjaciółki, z którymi już od dziecka wspaniale mi się spędzało czas, to na dodatek widać, że chłopcy bardzo je polubili i wydaje mi się, że wzajemnie, bo bardzo dobrze się dogadują. Tak myślałem, że przypadną sobie do gustu, lecz wiadomo.. Nigdy nie ma się stuprocentowej pewności. Nawet nie wiedzą ile radości mi sprawiają gdy widzę jak świetnie się razem bawią. Są to poniekąd najważniejsze osoby dla mnie (oczywiście rodzina jest dla mnie także ważna, ale myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że oni do niej należą.. W końcu są dla mnie jak rodzeństwo..), a gdyby jednak dziewczynom nie przypasowałoby moje teraźniejsze towarzystwo, albo na odwrót musiałbym dzielić sobie jakoś czas aby poświęcić go trochę jednym, i trochę drugim. Teraz jednak możemy go spędzać wszyscy razem. Trochę męczy mnie to, że nie do końca wiem jak to będzie gdy nasze dni wolne się skończą, i będziemy musieli wracać do "pracy", będzie coraz mniej czasu, a wiadomo jak to się ostatnio skończyło.. Ale teraz postaram się nie popełnić znowu tego samego błędu .. Będę do nich dzwonić codziennie, choćbym miał wyjść z siebie, nie dopuszczę po raz drugi do takiej sytuacji gdzie dwie bliskie mi osoby miałyby przeze mnie znowu płakać i cierpieć, co to to nie!
Śniadanie jest już gotowe, a chłopaków jeszcze tutaj nie ma. Na górze słychać co jakiś czas jakieś stuknięcie, szurnięcie, czy coś w tym stylu, jednak nie często i nie gęsto. Postanowiłem, że pójdę ich obudzić. Gdy byłem już w holu zobaczyłem Liam'a krzątającego się po nim. Co chwilę wchodził do łazienki, po czym z niej wychodził, szedł do pokoju, a po jakimś czasie znowu wracał do pomieszczenia, w którym był wcześniej i tak w kółko. Dziwny człowiek. Stwierdzając, że nie będę mu przeszkadzał, ruszyłem do pokoju Niall'a. Dlaczego akurat jego? Bo znajdował się najbliżej schodów, czyli akurat i mnie. Uchyliłem lekko drzwi sprawdzając czy przypadkiem już się nie obudził, lecz tak jak myślałem, nasz kochany głodomor jeszcze śpi, a jest już dwadzieścia po trzynastej. Nie czekając dłużej podbiegłem do jego łóżka, po chwili na niego wchodząc, zacząłem po nim skakać, przy czym dosyć głośno krzyczałem
- Niall! Wstawaj! Niaaaaaaall! Ruszaj dupę! Nialler! - Ten otworzył na chwilę jedno oko, po chwili chowając głowę pod poduszkę, wezmę się na inny sposób.. - Horan! No wstawaj! Zayn dobrał się do Twojej nutelli! - Blondyn szybko zerwał się z łóżka
- Co!? Gdzie on jest!? - Ja tylko się zaśmiałem, podszedłem do drzwi
- Ubieraj się, naleśniki Ci wystygną, niedługo idziemy po dziewczyny.. Jest już po trzynastej, ruszaj się, ruszaj! - Chwyciłem za klamkę, otwierając drzwi, po chwili wyszedłem z pokoju dając spokój Horan'owi, przecież musiał się ogarnąć... Z resztą przyjaciół powtórzyłem czynność, jednak z nimi poszło gładko, nie musiałem wymyślać żadnych historyjek jak w przypadku Niall'a. Jednak wstali trochę naburmuszeni, ale na moje szczęście gdy usłyszeli o naleśnikach, od razu im przeszła złość na mnie, a nawet dało się od nich usłyszeć " Naleśniki? Serio? Kocham Cię stary! " . Gdy już spełniłem misję z budzeniem, zszedłem do kuchni gdzie siedział Liam.
- Cześć stary. - Rzuciłem na przywitanie uśmiechając się przy tym
- Cześć, cześć. Długo jesteś na nogach?
- No trochę. Zrobiłem naleśniki, chcesz? - On się tylko zaśmiał, na co ja trochę zdezorientowany popatrzyłem na niego pytająco.
- Już zdążyłem zjeść parę. - Wyjaśnił szybko szczerząc się przy tym.
Po chwili do kuchni wbiegła reszta dzikusów, ganiających się i.. Rzucających się żelkami.. Chwila moment.. To moje moje żelki!
- Louis! Niall! Zayn! - Podniosłem głos - Oddawać mi moje żelki! - Wystawiłem rękę w ich stronę, dodatkowo tupiąc nogą.
- Już, już. Nie bulwersuj się kochanie. Złość piękności szkodzi - Odpowiedział mi Louis, który oddał mi żelki, przy okazji się do mnie przytulając
- Dobra, koniec tych czułości. Siadaj do stołu, podam naleśniki. - Wykonałem czynność, o której powiedziałem ,po chwili kierując się do drzwi - No.. To skoro ja robiłem śniadanie, nie muszę po nim sprzątać. Powodzenia chłopaki! - Puściłem im całusa w powietrzu po czym udałem się do salonu słysząc jeszcze jęki dochodzące z kuchni na co cicho zaśmiałem się pod nosem. Usiadłem na kanapę włączając telewizor. Po jakimś czasie bezczelnie przerwano mi krzykami, że powinniśmy już wychodzić. Oczywiście chłopcy mieli rację, więc nie czekając ani chwili dłużej, szybko wyłączyłem telewizor, ubrałem buty i standardowo przeciwsłoneczne okulary.
- Cześć kochanie! - Rzuciła mi się na szyję Annie, ściskając mnie niemiłosiernie.
- Hej, hej. - Pocałowałem bliźniaczki w policzki, po czym odsunąłem się, aby inni mogli się z nimi przywitać. Chwilę tak jeszcze postaliśmy , żartując i śmiejąc się w niebo głosy. A po jakiś dziesięciu minutach byliśmy już w drodze do McDonald's , ponieważ Niall nam strasznie marudził, że przez to, że musiał przebyć tak długą drogę straszliwie zgłodniał. Jednak to wcale nie istotne, że od naszego domu, do miejsca w którym umówiliśmy się z przyjaciółkami było tak blisko, na dodatek przed wyjściem parę minut wcześniej jadł śniadanie, ale to nic! Jeszcze nie daj Boże, biedny Nialler nam schudnie, a wtedy by nas chyba posądził o głodzenie.. Tak właśnie.
~ Oczami Claudii ~
Budzę się rano jeszcze zaspana. Przez okno wpada tylko kilka promieni słonecznych.Nie ma co się dziwić.Ciemne chmury przybyły nad miasto.Typowa Angielska pogoda.Siedzę jeszcze chwilę na skraju łóżka,przeciągając się i ziewając.Do mojego pokoju wpada dość cicho Annie.Pewnie myślała że jeszcze śpię i chciała mnie delikatnie, albo i nie, wybudzić ze snu.
-Cześć siostro-usłyszałam miłe i ciepłe słowa wypadające z jej ust.
-Cześć ,cześć - odwróciłam się do niej twarzą i pogodnie uśmiechnęłam.
Przyszła do mnie żeby mi coś powiedzieć.Ona nie lubi się zbytnio narzucać.Dlatego usiadła na końcu łóżka z szerokim bananem na ryju i śledziła każdy mój ruch.
- No dobra mów co masz do powiedzenia-Rzuciłam w jej stronę słowa zaciekawienia i usiadłam obok niej.
- Pewnie wiesz ile dzisiaj dokładnie mija czasu od kiedy chłopcy wyjechali, prawda? - Uniosła jedną brew ku górze.
- Yhm.. No.. Tak nie bardzo, ale co to ma do rzeczy?
- Dwa tygodnie! Równe dwa tygodnie! A do mnie przed chwilą dzwonił Harry z bardzo dobrą wiadomością! - Mówiła tak podekstytowana, że zastanawiałam się, czy czasem nie kupił jej jakiegoś jednorożca. - Dzwonił, i powiedział, że dzisiaj , około 16 będą w Londynie, i liczą na to, że wpadniemy się przywitać, bo się strasznie stęsknili. - Wyszczerzyła się jeszcze bardziej. No tak, na mojej twarzy również pojawił się szeroki uśmiech. Minął już miesiąc od przypadkowego spotkania One Direction w Milkshake City. W czasie gdy chłopcy byli jeszcze w Londynie, spotykaliśmy się codziennie. Spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem, przez co strasznie się ze sobą zżyliśmy. Niestety musieli wyjechać na całe dwa tygodnie, a my tęsknimy tutaj niemiłosiernie mimo tego, że rozmawiamy ze sobą codziennie po kilka godzin. Chłopcy opowiadają nam wszystko bardzo szczegółowo, co robili, robią, będą robić, co jedli na obiad, śniadanie, kolację, o której wstali, i o której poszli spać, czy byli na zakupach czy też nie. Z ich opowieści wywnioskowałam, że mają tam dosyć zabawnie, lecz co tu się dziwić.. Oni już tak mają. My twierdząc, że nie będziemy im dłużne, również opowiadałyśmy im dokładnie wszystko. Jednak rozmowy telefoniczne, to nie to samo co rozmowa na żywo. Chcę już zobaczyć ich wiecznie uśmiechnięte od ucha do ucha twarze, pośmiać i powygłupiać się z nimi. Jak zobaczę ich dzisiaj, to podejrzewam, że wyściskamy się wszyscy nawzajem na śmierć. Pełna radości ruszyłam w stronę łazienki, wzięłam długi, orzeźwiający prysznic, umyłam zęby, ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż czyli taki jak zawsze, uczesałam włosy a po około 45 minutach wyszłam już gotowa. Przez cały czas zastanawiałam się co będziemy dzisiaj robić.Zeszłam na dół, z lodówki wyciągnęłam jogurt truskawkowy, i delektując się już moim "śniadaniem" usiadłam na kanapie przed telewizorem, włączyłam go, a po chwili już przełączałam co chwilę programy nie znajdując nic ciekawego. Przypadkowo natrafiłam na powtórkę mojego ulubionego serialu, w którym akurat głowni bohaterzy urządzali niezły melanż. Oglądałam przez chwilę, dopóki nie przyszedł do głowy mi pewien pomysł. Zerwałam się szybko z kanapy, i czym prędzej pognałam na górę w stronę pokoju siostry, aby podzielić się z nią moimi wymysłami. Wbiegłam do jej pokoju niczym mustang i szybko zaczęłam
- Annie! Mam pomysł! - Wyszczerzyłam się najszerzej jak mogłam poruszając brwiami co musiało wyglądać dosyć zabawnie gdyż moja siostra, która właśnie na mnie spojrzała wybuchła głośnym śmiechem
- No mów już mów, bo widzę, że zaraz chyba nie wytrzymasz. - Nadal się śmiała.
- Może zrobiłybyśmy imprezę - niespodziankę dla chłopców? Co o tym myślisz?
- Blondynka przez chwilę się zastanawiała, lecz po kilku sekundach szybko pokiwała twierdząco głową wyraźnie się ciesząc, a ja wypinając się dumnie zaczęłam ją poganiać, wiedząc, że jest już godzina 12, a mamy jeszcze wiele do zrobienia,
- Ale co my ubierzemy!? - Powiedziała Annie, a ja lekko się skrzywiłam, po chwili jednak szybko rzuciłam, że powinnyśmy ruszyć na zakupy, i to jak najprędzej. Wzięłam do ręki jeszcze małą torebkę, wrzuciłam do niej tylko chusteczki i portfel z zapasem gotówki. Z kieszeni wyjęłam telefon i wysłałam do Harry'ego wiadomość "Nie mogę doczekać się 16. xx" I szybko wysłałam.Wyszłyśmy z domu. Do pobliskiego centrum handlowego dzieliło nas tylko jakieś pół miasta.Zatrzymałyśmy szybko taksówkę i ruszyłyśmy w drogę.Po 10 min byłyśmy już na miejscu. Wychodząc z samochodu zapłaciłyśmy miłemu taksówkarzowi i czym prędzej ruszyłyśmy w stronę pierwszego sklepu. Krzątałyśmy się w tą i z powrotem nie mogąc nic znaleźć. Jednak gdy już wynalazłyśmy odpowiednie ubrania na tę imprezę, zadowolone wróciłyśmy do domu. Zostało nam jeszcze załatwienie alkoholu i muzyki, zaprosić parę znajomych, i tym podobne. Po godzinie 15 wszystko było załatwione, kamień z serca.. Już denerwowałam się myślą iż możemy nie zdążyć wszystkiego zrobić, jednak najwidoczniej było to niepotrzebne. Zważając na to, ze jest już ta godzina postanowiłam wysłać szybko sms'a do Loczka, aby jednak to oni przyszli do nas o 16, chłopak nie wyrażając sprzeciwu, odpisał mi. Z siostrą poszłyśmy się szykować. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam na siebie zakupione wcześniej ubrania, zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż przedtem, zastanawiałam się tylko, co zrobić z włosami. Po chwili rozmyśleń postawiłam na lekkie fale. Gdy wyszłam z pokoju, zauważyłam, że ze swojego pokoju wychodzi moja siostra. Ubrana również w nowo zakupione ubrania, trochę mocniejszy makijaż, jednak włosy miała widocznie wyprostowane. Nie rozumiem po co ona używa prostownicy, skoro ewidentnie jej nie potrzebuje...
- Cholera! Claudia? Czy my przypadkiem nie zapomniałyśmy o rodzicach? Przecież mogą w każdej chwili wrócić, i na pewno nie spodoba im się pomysł z imprezą, a tym bardziej taką z alkoholem.. Wiesz jacy oni są. Interesują się nami dopiero wtedy, kiedy zrobimy coś czego raczej robić nie powinnyśmy, bo przecież " Jesteśmy jeszcze niepełnoletnie, i to oni są za nas odpowiedzialni, a robić co chcemy będziemy dopiero wtedy kiedy się wyprowadzimy z domu, który oni utrzymują " blabla. - Na twarzy mojej siostry pojawił się lekki grymas. Ja tylko zachichotałam.
- Spokojnie, nie powinni już dzisiaj wracać. Przecież wylecieli gdzieś tam, bo dostali zlecenie w pracy. - Przewróciłam oczami. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko podeszłam otworzyć, i zauważyłam w nich już paru gości, teraz czekać tylko na resztę, no i oczywiście chłopców, dla których ta impreza jest właśnie robiona. Po około 15 minutach, z dziesięciominutowym opóźnieniem przyjechali nasi kochani chłopcy. Rozległ się dźwięk dzwonka, a ja, wraz z Annie szybko pobiegłyśmy otworzyć drzwi. Rzuciłyśmy się na chłopaków mocno ich ściskając, zrobiliśmy tak zwanego " niedźwiadka ".
- Jezu! Jak ja się za wami stęskniłam! - Zaczęłam się do każdego po kolei przytulać, na co moja siostra zareagowała śmiechem.
- Czy wy chcecie żebyśmy umarły tutaj z nudów a zarazem z tęsknoty debile!? - To powiedziała moja siostra z wyrzutem, po chwili robiąc to co ja.
- Też was kochamy. - Zaśmiał się Harry. - Ładnie wyglądacie.. Jakaś okazja? - Zajrzał mi przez ramię do tyłu, gdzie stało kilka znajomych ze szkoły, oraz kilka takich, których nie bardzo znam, ale wiem, że chłopcy się z nimi kolegują. Wszyscy się w nas wpatrywali. Loczek dosyć głośno krzyknął - Chłopaki! Imprezka! Dziękujędziękujędziękuję! - Z tym ostatnim zwrócił się do nas, a moment później dostałyśmy po buziaku w policzek, już po chwili chłopcy witali się z kumplami, kumpelami. Ruszyłyśmy w stronę pomieszczenia, włączyłyśmy dosyć głośno muzykę, a po chwili już wszyscy tańczyli, wraz z siostrą dołączyłyśmy do nich, popijając co jakiś czas drinki. Po godzinie podeszłam do barku, gdzie siedział Niall już lekko wstawiony.
- Hej Nialler'ku. Jak się bawisz? - Uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę. A ten bez słowa siedział dalej wpatrując się we mnie. Szturchnęłam go lekko, na co on prawie spadł z krzesła. - Przepraszam. - Zaśmiałam się głośno.
- Spoko - Wymamrotał pod nosem, po chwili ciągnąc mnie w stronę "parkietu". Ledwo utrzymywał równowagę, na co ja śmiałam się pod nosem starając się aby tego nie słyszał.
Jeju! Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz bardzo Was przepraszam, że tak długo musiałyście czekać, i do tego dodałam taki beznadziejny rozdział, ale za długo zwlekałyśmy, stwierdziłam, że dodam wreszcie ten rozdział, bo tak na prawdę dzisiaj też by go tu nie było.. Czuję się w obowiązku, aby co nieco nas wytłumaczyć. Otóż ostatnio miałyśmy sporo nauki, jak nie Klaudia to ja, O.o Piszemy ten rozdział od paru dobrych dni i skończyć nie możemy... Następny rozdział postaramy się dodać już raczej w normalnym czasie, no i postaramy się rozkręcić już jakoś te opowiadanie, bo na razie powiewa nudą z czego oczywiście zdajemy sobie sprawę.. -_- No i tak.. "Oczami Harry'ego" pisałam tylko ja ( Ania ), dlatego też trochę wieje beznadzieją, i sporą część końcową rozdziału pisałam również sama, gdyż Klaudia niestety musiała schodzić. Skończyłam tak, bo nie do końca wiem, czy przypadkiem Klaudia nie ma jakiś pomysłów, a nie wiadomo kiedy byśmy dokończyły, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że jutro też by się nie udało, ale mniejsza.. Boże, bez sensu. Przepraszam ale zasypiam :D
Bardzo, ale to bardzo dziękujemy za AŻ 9 komentarzy *.* Kochamy Was <3
wtorek, 1 maja 2012
Rozdział Drugi
~ Perspektywa Annie ~
Stałam w łazience przed lustrem, cierpliwie czekając na umówioną wcześniej z siostrą godzinę, kiedy to miałam ruszyć w stronę naszego stolika. Poprawiałam swój makijaż, gdy nagle drzwi z hukiem otworzyły się, a w nich stanęła zapłakana Claudia. Szybko do niej podbiegłam starając się ją jakoś uspokoić widząc, że była strasznie roztrzęsiona. Kiedy stopniowo łzy przestawały wypływać z jej oczu, musiałam zapytać- Claudia, kochanie, co się stało? Czemu płaczesz? - Głaskałam po głowie przytuloną do mnie siostrę
- Annie.. tam.. tam jest on.. tam jest Harry.. - Ledwo wypowiedziała zdanie
- Co!? Jak to!? Claudia, powiedz, że żartujesz. Proszę, powiedz, że żartujesz! - W odpowiedzi uzyskałam tylko szloch
- Co.. co teraz zrobimy?
Szybko opętała mnie straszna trwoga.Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Cieszyłam się że mogę zobaczyć przyjaciela ale z drugiej strony czułam lekki niepokój. "Przecież to teraz gwiazda wielkiego formatu" - chwilowo tylko ta myśl siedziała w mojej głowie. Czułam że moja bluzka robi się coraz bardziej mokra. Odsunęłam się od Claudii, wytarłam jej mokre policzki i powiedziałam
- Tam siedzi twój przyszły mąż, przyszły szwagier i cała ekipa One Direction łącznie z naszym "przyjacielem" Harry'm a ty jesteś rozmazana!
Rzuciłam tylko szybko coś na pocieszenie jej.Tak na prawdę nie czułam się wcale lepiej.Nagle przypomniałam sobie wspólnie spędzone chwile z Harry'm.Postanowiłam nie zaprzepaścić takiej szansy na odnowienie z nim kontaktu, więc szybko rzekłam
- Wiesz co? Uważam, że powinnyśmy tam wyjść i porozmawiać z nim. Może jakoś nam się wytłumaczy, przecież na pewno miał jakiś powód.. - Uśmiechnęłam się do siostry, próbując rozluźnić atmosferę
- Masz rację.. Tylko.. Musisz mi pomóc jakoś się ogarnąć. Spójrz na mnie! - Dłońmi pokazała swoją twarz
- Chodź tu. - Podeszłyśmy do lustra, i starałyśmy się doprowadzić ją jakoś do porządku. Po pięciu minutach stałyśmy przed drzwiami, głęboko oddychając. Dobra, przyznaję, denerwowałam się, i to bardzo.
- No Ann, weź się w garść! W końcu raz się żyję! - Powiedziałam sama do siebie po czym otworzyłam drzwi i zobaczyłam przed nimi chodzącego w tą i z powrotem Harry'ego, automatycznie do moich oczu napłynęły łzy.. Tak strasznie się za nim stęskniłam. Złapałam siostrę za rękę, mocno ścisnęłam jej dłoń, co wyraźnie dodawało jej otuchy, po czym pociągnęłam ją za sobą, zamykając drzwi.
Kiedy tylko zamyślony jak i widocznie poddenerwowany Harry został wyrwany z zamyślenia przez Louisa podniósł głowę i szybko rzucił się w naszą stronę. Zatrzymał się dosłownie pół metra przed nami. Patrzyliśmy sobie w oczy, bez słowa przez dłuższy czas. Musiał zauważyć że po moim policzku zaczęły spływać łzy. Odwróciłam się w stronę siostry.Ona też nie wytrzymała. Po jej policzku spływało coraz więcej słonych, przepełnionych smutkiem, żalem i przerażeniem łez. Nowe krople nabierały się do oczu i znów ta sama sytuacja. Harry rzucił nam się w objęcia i razem z nami zaczął szlochać. Wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi tego brakowało. Staliśmy jeszcze tak przez moment łkając, ciesząc się swoją obecnością. Po chwili jednak ocknęłam się, i odsunęłam się od chłopaka uderzając lekko i niezauważalnie siostrę w rękę, by ta również się opamiętała. Przecież musimy sobie coś wyjaśnić, tak? Ani Claudia, ani Harry nie raczyli się odezwać, dlatego głos zabrałam ja
- Czy.. czy mógłbyś nam coś wyjaśnić? - Zapytałam spuszczając głowę, by przypadkiem nie zauważył kolejnej łzy na moim policzku - Dlaczego? Dlaczego tak po prostu urwałeś z nami kontakt!? - Powiedziałam już trochę głośniej, sama myśl, że nas tak potraktował rozzłościła mnie jeszcze bardziej. Widziałam po jego wyrazie twarzy, że był przerażony, i vice versa. Czułam przeszywające nas wzroki klientów, którzy dzisiaj odwiedzili bar. Chłopak co nieco speszony zaproponował nam byśmy usiedli przy stoliku w rogu, żeby nie wzbudzać sensacji, abyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Długo się nie zastanawiając wyraziłyśmy zgodę, i po chwili znaleźliśmy miejsce, które stało trochę na uboczu, gdzie raczej nikt nie powinien nas podsłuchiwać. A wiadomo.. gdyby fani usłyszeli naszą rozmowę ( choć i tak sporo już udało im się zobaczyć, bo kto normalny stoi na środku baru, płacze, krzyczy, przytula się tak jakby jutro miał być koniec świata? otóż właśnie.. normalny? nikt.. a przynajmniej ŻADNA normalna gwiazda by się na to nie porwała ) Powtórzyłam moje pytanie, na które wcześniej mi nie odpowiedział.
- Dlaczego urwałeś z nami kontakt!? Dlaczego nas tak podle potraktowałeś!? Dlaczego pozwoliłeś nam tak cierpieć!? - Podniosłam głos - Przyjaciele tak nie robią.. - Wyszeptałam - Chyba, że zwyczajnie się nas wstydziłeś..
- Annie.. Zrozum.. Dla mnie też to nie jest łatwe, czuję się jak skończony dupek. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak was tym zranię, na prawdę.. Uwierzcie mi.. Sam często siadałem, biorąc album z naszymi wspólnymi zdjęciami, wspominając jak to kiedyś było, z tak wspaniałymi przyjaciółkami jakimi jesteście wy. Płakałem.. Zwyczajnie płakałem.. A przecież dobrze wiecie, że jest to do mnie nie podobne, ale było mi z tym ciężko, cholernie ciężko.. Tak mi was brakowało.. Po prostu czas nie pozwalał mi na jakiekolwiek telefony.. Nie oczekuję od was, że znowu zechcecie się ze mną przyjaźnić, proszę tylko o przebaczenie.. Annie, Claudia.. popatrzcie na mnie - Złapał nas oby dwie za ręce, a my wykonałyśmy jego prośbę - Kocham was, i nigdy, ale to nigdy nie przestanę.. Jesteście strasznie bliskie mojemu sercu, moje kochane dwie siostrzyczki.. I nawet sobie nie wyobrażacie jak jest mi cholernie przykro, że w ogóle przyszedł wam do głowy taki głupi pomysł jak ten, że niby się was wstydzę.. W życiu! Nawet tak nie myślcie.
Momentalnie na moim policzku zjawiła się pojedyncza łza.. Łza szczęścia.. Podeszłam do przyjaciela.. Tak, chyba mogę go tak nazwać.. Nie zniosłabym gdybyśmy po prostu wszystko przekreślili, i nie byłoby to już nasze kochane Hazziątko, tylko po prostu, zwykły znajomy. Znowu się w niego wtuliłam, a głowę schowałam w zagłębieniu jego szyi, po chwili jednak oderwałam się
- Harry, ja.. Pewnie, że Ci wybaczę.. Tylko proszę, obiecaj mi coś.. - Skinął głową, na znak, że rozumie - Nigdy, ale to już NIGDY nie rób nam takich rzeczy! Jeżeli da radę, chciałabym, żeby nasze stosunki były takie jak dawniej.. Możesz mi to obiecać? - Loczek pokiwał twierdząco głową, na co się rozpromieniłam, a on szeroko się uśmiechnął ukazując przy tym jego słodkie dołeczki. Objął mnie ramieniem, po czym dołączyła do nas Claudia
- Stęskniłam się za tym. - Szeroko uśmiechnęła się brunetka
- Ymm.. Nie chcę przerywać tak wzruszającej chwili - Wyszczerzyłam się - Ale.. Przyszedłeś tu chyba z przyjaciółmi, i pewnie się niecierpliwią..
Chłopak spoglądnął na pobliski stolik, uśmiechnął się i powiedział
- Może chciałybyście ich poznać? A z resztą.. Nie macie nic do gadania - Zaśmiał się - Poczekajcie tutaj, a ja zaraz ich przyprowadzę. Znów na jego twarzy pojawiły się słodkie dołeczki.Nie czekając na jakąkolwiek wypowiedź z naszej strony brunet ruszył w ich stronę.Po krótkiej chwili rozmowy z chłopakami znów szedł w naszą stronę.Zaraz za nim szło całe One Direction.Moje serce waliło jak dosłownie jak młot. Nigdy nie spodziewałam się, że kiedyś będę miała okazję i zaszczyt poznać chłopców z zespołu 1D, choć zawsze z siostrą żartowałyśmy między sobą, że będą naszymi mężami i takie tam..Kiedy Harry zbliżył się na odległość około dwóch metrów wybuchłam głośnym i niepohamowanym śmiechem.Chłopak wyglądał trochę psychicznie.Miał zaczerwienione oczy przy tym słodko się uśmiechając , to wyglądało naprawdę przerażająco. Kiedy doszłam do siebie przedstawił mnie i Claudię swoim przyjaciołom. Najlepszy dzień w moim życiu, zdecydowanie.
Tak samo jak i pod tamtym rozdziałem, chciałybyśmy napisać, że
byłybyśmy baardzo wdzięczne osobom, które czytają opowiadanie
gdyby skomentowały, znaczy to dla nas bardzo wiele. Nie wyobrażacie
sobie, jak się cieszyłyśmy gdy zobaczyłyśmy cztery komentarze pod
rozdziałem pierwszym, hahah :)
Pozdrawiamy! <3
niedziela, 29 kwietnia 2012
Rozdział Pierwszy
Dzisiaj jest już środa, ktoś, kto został już dawno pełnoletni, i nie uczęszcza od dłuższego czasu do szkoły, pewnie pomyśli, że jest to dzień jak co dzień, lecz dla nastolatków, na których leży odpowiedzialność uczenia się jest to dzień, który ciężko przetrwać - nie dość, że na dworze straszny upał, a oni muszą gnić w klasie, gdzie jest strasznie duszno, to na dodatek, wszyscy żyją już myślą, że niedługo doczekają się upragnionych wakacji. Dwa miesiące odpoczynku na pewno wszystkim się przyda. Do tych osób należę ja, i moja siostra Claudia. Obydwie siedziałyśmy jak na szpilkach nie chętnie słuchając starszego pana od fizyki, który próbował wbić nam coś do naszych pustych główek.Jak się okazało - bez skutecznie.Co chwile spoglądałam na zegarek z upragnieniem, czekając na dzwonek. Czy nam się spieszy? Nie, w tym rzecz, że nie mamy żadnych planów. Mimo to żadna z nas nie ma ochoty na siedzenie w tej szkole ani minuty dłużej. Szczęście w nieszczęściu, że jest to nareszcie ostatnia lekcja, niestety jest nią fizyka, z której kompletnie nic nie rozumiem. Jeszcze rok temu nasz najlepszy przyjaciel, przepraszam.. Osoba, dla której byłyśmy kiedyś obie bardzo ważne, z chęcią tłumaczyła nam o co w niej chodzi.. Niestety zmieniło się to, kiedy stał się sławny. Teraz on pewnie bawi się w najlepsze ze swoją grupką przyjaciół.Nie musi się uczyć ani siedzieć po nocach nad zadaniami domowymi czy nauką do jakiegoś testu.Moje myśli przerwał głośny dźwięk dzwonka na który czekałam z upragnieniem.Razem z Claudią wyszyłyśmy z klasy usłyszałam jeszcze tylko donośny głos starszego pana , który informował nas że na następnej lekcji będzie brał kilka osób do odpowiedzi. Mówiąc to, posłał naszej dwójce chytry uśmieszek. Nigdy nie lubiłam tego faceta. Zawsze twierdziłam, że się na mnie uwziął. A wracając do tematu naszego przyjaciela.. a w zasadzie byłego przyjaciela, częściowo rozumiem, że sława łączy się z poświęceniem, te wywiady, koncerty, próby, fanki, antyfanki, i wszystko inne zabiera mu sporo czasu, a na dodatek jest ich pięciu więc na pewno nie chcą się nawzajem zawieść, ale żeby tak po prostu urwać z nami kontakt? Jeszcze nigdy w życiu nikt mnie tak nie skrzywdził, z resztą rozmawiając o tym z Claudią wywnioskowałam, że ją także to boli. Od jakiegoś czasu stał się to dla nas temat tabu, dlatego, że przez niego wiele nocy nie przespałyśmy.. Płakałyśmy.. Przecież znaliśmy się od piaskownicy, zawsze sobie ufaliśmy i mówiliśmy wszystko, każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, rozumieliśmy się jak nikt inny, a on po prostu przestał się do nas odzywać, odbierać telefon, czy w jakikolwiek inny sposób się z nami kontaktować. Chciałabym go zobaczyć, ale nie jestem pewna w jaki sposób bym zareagowała, zawsze byłam przekonana, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko, że jest on jedną z niewielu osób, które nigdy mnie nie doprowadzą do płaczu czy też smutku. Myliłam się. Często myśląc o nim co zdarza się bardzo często, bo mimo tego, że nie widzieliśmy się już prawie rok, ja wciąż kocham go jak brata, którego nigdy nie miałam, a on mi go zastępował , czy on aby na pewno nie kontaktuje się z nami ze względu na brak czasu, czy może raczej wstydzi się nas? Przecież on.. taka sława, a my? Zwykłe dziewczyny, które najwidoczniej w żadnym calu nie są mu ani trochę potrzebne do życia. To drugie bolało o wiele bardziej. Za każdym razem to pytanie było jak nóż, który wbijany w moje i tak już zranione serce powoli, zadawał jeszcze większy ból. Z moich głębokich przemyśleń wyrwał mnie głos mojej kochanej siostrzyczki
- Co masz ochotę dzisiaj robić? - Mówiła to uśmiechając się do mnie najszerzej jak chyba tylko potrafi.
- Nie mam pojęcia. Może jakieś propozycje? - Mówiąc to, wyszłyśmy z budynku. Uderzyła mnie fala gorąca. Niebo? Prawie w ogóle nie zachmurzone, słońce dawało się we znaki, w koło latające i ćwierkające ptaki, do tego uśmiechnięci uczniowie wybiegający ze szkoły, żyć i nie umierać, prawda?
Po kilku metrach powolnego marszu i rozmyślania nad tym co będziemy robić całkiem nieoczekiwanie Claudia z przeuroczym uśmiechem na twarzy zbliżyła się do mnie nic nie mówiąc, co miało tak naprawdę oznaczać tylko jedno: Milkshake City.Odwzajemniłam uśmiech kiwnęłam potwierdzająco głową, a nasze samopoczucie automatycznie się poprawiło.Często gdy miałyśmy gorsze dni chodziłyśmy tam i nasze żale, bóle i rozterki topiłyśmy w kilku shake'ach. Znamy to miejsce od paru dobrych lat. Bardzo dobrze dogadujemy się z wszystkimi osobami, które tam pracują, dlatego już nie mogłam się doczekać momentu kiedy się tam znajdziemy. Przyspieszyłam kroku, i po chwili znalazłyśmy się w domu. Oczywiście! Jak zwykle rodziców w nim nie ma. Czasami jestem na nich na prawdę zła, nigdy nie poświęcają nam czasu ani uwagi, a gdy już uda nam się nawiązać jakąś rozmowę, zwykle kończy się ona kłótnią. Kocham moich rodziców, ale na prawdę często nachodzi mnie ochota, żeby znaleźć sobie jakieś inne mieszkanie. Choć w sumie to i tak bez różnicy, bo rodzice w domu najczęściej, choć nie zawsze są tylko na noc. Schowałam do torebki portfel, telefon i parę innych niezbędnych rzeczy, i wyszłyśmy z domu kierując się do Milkshake City.Z naszego domu nie jest trudno dojść do tej"restauracji".To tylko dwie przecznice stąd.Szłyśmy powoli, coraz bardziej słońce dawało się we znaki.Po drodze ustaliłyśmy już jakie na samym początku weźmiemy shake'i.Jeszcze parę metrów.Już dotarłyśmy ja od razu poszłam zamówić nasze ukojenie, a Claudia poszła zająć stolik ten sam co zawsze w lewym dolnym rogu.Tam zawsze jest wgląd na wszystko i na wszystkich.Gdy szłam już do niej moją uwagę przykuła grupa ludzi w naszym wieku chyba na prawdę musiało coś ich rozśmieszyć bo śmiali się w niebo głosy co znacznie przeszkadzało innym. Mimo wszystko uśmiechnęłam się na myśl, że oprócz mnie, Claudii i.. tak, naszego kochanego przyjaciela, (bo kiedyś to my się tak zachowywaliśmy) są jeszcze tacy stuknięci ludzie na tym świecie, których ostatnio widuje się coraz mniej. Teraz wszyscy uważają się za takich wielce dorosłych. Nawet jeśli chodzi tu o trzynastolatki, które uważają, że mogą wszystko, a tak na prawdę są beznadziejnie głupiutkie, ale nie, przecież one wiedzą wszystko najlepiej, i są najdoroślejsze na całym świecie. Podeszłam do stolika, przy którym siedziała brunetka i podałam jej shake. Usiadłam obok niej, i rozkoszowałyśmy się napojami w milczeniu. Po chwili rozpoczęłam rozmowę
- Widzisz tamtą grupkę chłopaków? - Poruszyłam zabawnie do dziewczyny brwiami
- Widzę. Ale Annie, co masz na myśli? - Zaśmiała się dziewczyna widząc mój szeroki uśmiech
- Bo wiesz.. tak sobie pomyślałam, że fajnie by było gdyby..
- Gdybyśmy podeszły do nich, i żebym to właśnie JA do nich zagadała? - Powiedziała z naciskiem na "ja". Tak, z reguły jesteśmy do siebie bardzo podobne z charakteru, ale co prawda to prawda, że to właśnie ona jest tutaj odważniejsza. No cóż.. ta dziewczyna czyta mi chyba w myślach.
~ Perspektywa Claudii ~
Nie miałam dzisiaj wcale ochoty na zawieranie nowych znajomości, ale zrobię to dla siostry, od kilku dni jest jakaś przybita, i choć stara się tego nie okazywać, widzę co się dzieje. Nasza taktyka była bardzo stara i skuteczna.Annie wychodziła niby do toalety.A ja po krótkim czasie podchodziłam do stolika gdzie byli ludzie w mniej więcej naszym wieku, zagadywałam do nich pod byle jakim pretekstem i rozmawiałam z nimi przez chwilę.Blondynka natomiast wracała do naszego stolika i dzwoniła do mnie "dowiedzieć się" gdzie jestem. Dzięki temu, nie wychodziło na to, że jesteśmy jakieś natrętne, bo rozmawiając z siostrą mówiłam, że zaraz wrócę do stolika, natomiast nowo poznani mi ludzie szybko proponowali abym jeszcze chwilę z nimi posiedziała, a oni chętnie poznają Annie. Zaraz po tym blondynka przychodziła z wielkim uśmiechem na twarzy się dosiąść do moich nowych znajomych.Tym razem też tak miało być.Nic nie zapowiadało się na to że tym razem coś nie wyjdzie. Siostra wyszła do toalety, a ja tymczasem ruszyłam do stolika chłopców. Wszyscy mieli kaptury na głowach, i okulary, co trochę mnie zdziwiło, ale to nic. Postukałam jednego z nich w ramię, odwrócił się do mnie uśmiechając, przy czym ukazał mi się jego aparat na zęby. Chwila, chwila.. on mi kogoś przypomina.. Okazało się po chwili, że jest blondynem, ponieważ ściągnął kaptur, a po chwili okulary
- O cholera.. - Powiedziałam pod nosem, co chyba usłyszał chłopak
- Coś się stało? - Zapytał na mnie nieco zdziwiony, ale nadal uśmiechnięty Niall, tak.. Niall, kochany, słodki głodomor z One Direction, zawsze mi się podobał, ale w tej chwili nie to było ważne..
- Claudia!? - Podniósł się chłopak, który siedział naprzeciwko blondyna. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni.
- Znacie się? - Zapytał.. Louis.. Tak, to chyba on. Bluzka w paski.. To na pewno on, moja siostra zawsze miała do niego słabość. A ja? Stałam z otwartą buzią a do oczu zbierały mi się łzy
- Przepraszam, ja już pójdę.. - Odwróciłam się tyłem do nich, i momentalnie moje policzki zrobiły się mokre.
- Claudia, zaczekaj! - Słyszałam za mną krzyki chłopaka, ale nie zwracając na to uwagi , przyspieszyłam i po chwili znalazłam się w toalecie, gdzie czekała moja siostra, która za chwilę miała już do mnie dzwonić.. Ta zdziwiona, zaczęła się mnie wypytywać co się stało, a ja powoli , żeby wszystko zrozumiała, zaczęłam jej wszystko opowiadać.
Dobra, przyznaję rozdział do najlepszych nie należy, ale tak to jest
jak ledwo patrzymy na oczy, ledwo myślimy, a tutaj rozdział nam się
zachciało pisać. Spoko,spoko. Ale mamy nadzieję, że aż tak źle nie jest
i, że chociaż kilka osób zechce czytać te opowiadanie. Jeżeli przeczytacie
bardzo prosimy, komentujcie. Jest to dla nas ważne, bo nie wiemy czy w ogóle
ktoś to czyta, i czy to ma jakikolwiek sens. Kolejny rozdział postaramy się napisać
jak najszybciej, teraz będzie kilka dni wolnych, to może nam się uda coś wymyślić.
Dziękujemy za przeczytanie! Pozdrawiamy :*
środa, 25 kwietnia 2012
Bohaterowie
Claudia Holmes (17 l.)
Annie Holmes (17 l.)
Louis Tomlinson (21 l.)
Niall Horan (19 l.)
Zayn Malik (19l.)
Harry Styles (18l.)
Liam Payne (19 l.)
Chciałybyśmy jeszcze tutaj napisać, że Annie i Claudia to są bliźniaczki.
Mamy nadzieję, że opowiadanie się spodoba :)
Zachęcamy do komentowania. Pozdrawiamy :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)